14.12.2011

Cośtam cośtam

Down at the bottom
Of the ocean, I lay down
Nobody's coming
Just continue to drown


I can't stand when everything that surrounds me looks like you. It takes your shape. Everything reminds me of you. Fire from a lighter, teddy bears, tears, drops of vodka. Even my own imagination is all about you. Even it... (I should change name of this blog) Music is different. It reminds me of me. Soundtrack of my life.
Today. I read a story about the tree. I am like this tree.. I mean I could be. Beceuse I'm not. This story wasn't about me, but it could be. I can sacrifice everything I have, I just want to make you happy like the tree. But tree had someone who loved it. I haven't. I mean I've got true friends who love me (I guess) and I love them, but... Eh, I won't go to bed with my friend or I won't say "I love you" with true feelings.
It's really strange. I thought that I'm not ill now. I was wrong. I am ill, very ill. I think it's a cancer. Tumour of soul. Like the name of a band from town where I live.
I'm about to lose my mind
You've been gone for so long
I'm running out of time
I need a doctor
Call me a doctor
I need a doctor, doctor
To bring me back to life


I think I should stop writting again but this time for longer than few days.

11.12.2011

List do M

Mim to stworzenie bardzo sprytne. To taki trochę kameleon w ludzkiej skórze. Oni są inteligentni na swój sposób. Widzą obraz, przetwarzają i w końcu się dostosowują. Mogą przybrać każdą formę kiedy tylko chcą. Cóż mogą być każdym, tylko nie sobą. Widzieliście kiedyś mima? Oni są czarno-biali. Nudni i denerwujący. Nie mają własnej osobowości. Ponoć naśladownictwo to najwyższa forma pochlebstwa. Dla mnie to zdanie jest prawdziwe, jeśli się naśladuje cechy dobre, a nie cechy neutralne. Na przykład dobre naśladownictwo Gandhiego to nawoływanie do pokoju na światową skalę, a nie ogolenie się na łyso i chodzenie pół-nago po ulicach...

*OGŁOSZENIA PARAFIALNE*
Właśnie się dowiedziałem, że nie mam jutro polskiego z czego jestem RAD jak mawiała Maria Curie.
*KONIEC OGŁOSZEŃ*

8.12.2011

Ego

Tralala serduszka dwa.
Wypijmy za nie aż do dna,
Podczas gdy sielanka trwa.

Tralala to serca dwa.
Życie tę historię zna.
Sercom znów nauczkę da.

Tralala organy dwa.
"Już nie ty i już nie ja.
Ta decyzja była zła."

Tralala umarły dwa.
Czy to jakaś chora gra?
Bo najbardziej cierpię JA.

Tralala serduszka dwa...

28.11.2011

Kolejna

Otóż można być pozytywnym, jeśli się tego chce. To moja kolejna pozytywna notka. Dziś byłem na koncercie charytatywnym wraz z Kasią i Thomasem. Patrycji nie było. Ale był też Adam, Ola i parę innych osób. Było wesoło, fajnie, pogodno. Zagrała Feekcja. Niestety szału nie było, ale o dziwo na Kumka Olik jakoś publlika bardziej się ożywiła, nawet ja i mój pan od fizyki, który też tam był. Część koncertu przestałem na zewnątrz, ale co tam :D Pani Sylwia stwierdziła, że nie wiedziała, że jestem taki.. taki odważny. Chodziło o kolczyk. Cóż taki ze mnie bad boy, ale p. Rychlik dodała, że wyjmuję w szkole więc do końca taki 'bad' to chyba nie jestem. Musiałem przed sceną zatańczyć kaczuchy ! To było coś! Te emocje ! I kaczuchy i kółeczko i w lewo i w prawo i znów kaczuchy :D Ech, ale potem zaraz poszedłem do domu... na pieszo. Ale dało się przeżyć. I jutro nie będę musiał odpowiadać, ani pisać niezapowiedzianych kartkówek :D FAKJE!

Wiadomość

Ogółem to brak mi słów do siebie samego. To moje zachowanie, te durne posty na blogu to nic innego jak chcęć zwrócenia na siebię uwagi. Takie robienie z siebie ofiary i szukanie pocieszenia w najgorszy z możliwych sposobów. Nie chciałem, żeby przyjaciele się o mnie martwili, a myślę, że przez to co robiłem martwili się jeszcze bardziej... Cóż, człowiek uczy się na własnych błędach. Uważam, że to źle. Niby doświadczenie i takie tam, ale nie kosztem nastroju przyjaciół. PRZYJACIÓŁ! Najcenniejszego daru, jaki otrzymałem. Dlatego to, co zrobiłem było podłe z mojej strony. Miewałem gorsze dni, dni fatalne i one jeszcze nie raz się pojawią w moim życiu ale takie ono jest! Są wzloty i upadki, chwile radości i załamania. Nie można z tego powodu psuć życia sobie, a w szczególności innych. Już to się więcej nie powtórzy. Oczywiście nie będę zgrywał zawsze wesołego trlalalala ale jeśli będę miał doła to po prostu usunę się na bok na dzień lub dwa a nie robił z tego dramat na skalę Szekspira! Nigdy więcej!




OGŁASZAM WSZYSTKIM WSZEM I WOBEC, ŻE STARY EMERYT POWRÓCIŁ.



NIE ŻADNA INKARNACJA, ŻADNE WCIELENIE.



JA, MATEUSZ!

26.11.2011

Pocieszacz

Dziś z Kasią, Patrycją i Thomasem byliśmy w Capone z okazji Kasi imienin. Najpierw do fotografa i w poszukiwaniu odpowiedniej ramki do zdjęcia. Niestety nie było takowej to kupiliśmy inną, ale chyba też dobrą. Do tego czekoladka i gotowe. Ogółem taki pocieszacz z tego dnia dzisiejszego. No nie całkiem, bo coś mi go popsuło... Ale pocieszacz, tak. Pojedliśmy sobie, pośmialiśmy się. Chwilami nie, ale to tam, co tam. W telewizji w pizzerii było Dlaczego ja?. Zepsuło urok. Gadaliśmy o mnie trochę. Że jem ser, ale tylko odpowiedni. Taki z podpuszczką mikrobiologiczną. Dziwne ale nie pytajcie. Potem poszliśmy do Kasi domu zachaczając o kiosk. U niej w domu było Raffaello. Bardzo dobre Raffaello. Szkoda, że ja nie jestem jak Raffaello. Ale nie szkodzi. Narysowałem Kasi oko. Oko azjatki. Całkiem mi wyszło. Tłumaczyłem Patrycji o czym jest Ludzka Stonoga z jakieś 100 razy, a potem na gadu gadu się martwiłem. No cóż, bardziej martwić się już nie mogę. Musiałbym być martwy. (sucheee)

Jutro na tor z Justyną. Olać Ognisko Mistrzów. Jeszcze potem zostanę zjechany na facebooku.

23.11.2011

Oh Na Na.. What's my name?

Hej wam, tu Emeryt. Nie, nie ten co pisał ostatnio. Tamten umarł. Ja jestem nowy. A w sumie to nie nowy. Po prostu jestem jego kolejną inkarnacją. Pogubiłem się już którą. Od ostatniego postu chyba pierwszą. Albo drugą? Nie wiem. Nie wiem nawet jak mam na imię. Nie wiem co jadłem na obiad. Chyba dziś piłem kawę. Ale tego też nie pamiętam dokładnie. I am tired. Would you take me home? No nic. Jestem bardzo zmęczony. Ale nie ma kto mnie zabrać do domu. Jestem zmęczony wszystkim, a w szczególności sobą. Swój stan odreagowuję na innych. Taka królowa pszczół... Na niej chciałbym odreagować. Ale mam lepsze zajęcia, np. tor z Justyną. Odreaguję w pozytywny sposób :) Ale jak na razie nie mam siły na nic... Kompletnie. Dzień wolny od szkoły nic nie pomógł. Nadal ciężko

20.11.2011

Life's a rollercoaster

Odżyłem. Znowu. Odrodziłem się z popiołów. Mówcie mi Feniks. Odrodzenie to cudowne uczucie. Jest Ci ciepło w żołądku (a może to ta herbata?), znów chce się żyć i jest po co. Kiedy wstaję z martwych, jestem w stanie zrobić wszystko. Nawet pracę domową z polskiego! Mam wrażenie, że popłaczę się ze szczęścia. Ostatnio się tak czułem po koncercie Closterkeller. Mam nadzieję, że wspaniały nastrój utrzyma się do jutra, żebym mógł się nim podzielić z innymi. Ale musiałbym nie spać. Boję się, że znów mi się przyśni ona. Cokolwiek. Na odrodzenie przydaje się Adele i Emiliana Torrini. Ta pierwsza jest trochę smutna, ale za to pocieszająca. Muszę jej spróbować na umieranie. Bo z tym umieraniem to jest tak, że przychodzi po narodzinach. Niestety, ale tak jest. Ja już umarłem wiele razy i powiem wam szczerze, że to boli jak cholera. O ile nie każde narodziny są tak wesołe, bo czasem budzisz się jeszcze w trumnie i nie wiesz co masz robić, a czasem na zimnej porodówce oblepiony krwią to umieranie jest zawsze takie samo. Zimne, bolesne, samotne pomimo tłumu. Im bardziej ktoś jest twardy, tym złamanie bardziej boli. Ale teraz przeżywam odrodzenie więc się cieszę. Nie przeszkadza mi nawet to, że skończył mi się zeszyt od matmy i zapomniałem kupić nowy. Ta moja mała reinkarnacja najpewniej będzie jeszcze długo trwała. Ale jak mawia moja nauczycielka od biologii "Katar leczony trwa 7 dni, a nie leczony tydzień" czy jakoś tak. To zdanie jest piękną metaforą dla mnie. Ostatnio mam manię metafor, ale z tej sam skorzystam. Dla dobra ogółu, nie jednostki.

18.11.2011

A jednak...

Nie potrafię nie pisać. Hala miała rację, jak piszę jest mi lepiej. Jednak postaram się pisać o normalnych rzeczach.
Dziś rodzice pojechali na wywiadówkę. Jakie szczęście, że dziś w szkole Nocny Maraton Filmowy i się miniemy. Jednak pozostaje sobota i wtedy mogę mieć pogadankę... To chyba nie uniknione. Więcej napiszę jutro, po ognisku na które idę. Dawno mnie nie było na żadnym. Chyba wracam do formy :D
Ach i znowu ona mi się śniła... W sumie one. Ta starsza starsza wydawała się nawet na zadowoloną, że jest przy mnie, a ta młodsza się bała. Chyba była nawet przerażona. Niedługo potem obie zniknęły. Mogłyby zostać, przynajmniej ta starsza. Do młodszej nie czuję tego samego, choć też jest dla mnie ważna. Takie sny mnie przerastają.

11.11.2011

Hej wam. Ostatnio wiele nad sobą myślałem i wiecie co? No właśnie, nie wiecie. Nikt nie wie. Nawet ja sam nie wiem. Nie wiem co mam zrobić. Mam taką małą nadzieję na cud, który rozwiąże moje problemy i problemy innych. Cuda zdarzają się rzadko kiedy, ale ten jest bardzo prawdopodobny. Tylko boję się jego skutków. Znaczy, nie tyle skutków (bo wiem, że będą dobre) tylko tego co dalej będzie ze mną, bo to już nie będę ten sam ja. O tym moim marzeniu dowiedziało się parę osób na wczorajszej imprezie i teraz nawet pragnę tego cudu bardziej. Ach, właśnie! Impreza. Ania miała wczoraj urodziny. Było fajnie. Co prawda zjebałem się jak szpak, ale i tak było fajnie, całkiem, nie wiem. Nigdy więcej nie utopię smutku w alkoholu, bo po nim robi się rzeczy, których zrobić nie wolno. Bardzo chciało by się zrobić, ale nie wolno i ja to zrobiłem. Na szczęście w chwilach słabości zachowałem resztki godności i nie skompromitowałem się do reszty (o ile można było). Wygadałem się o wielu sprawach ale nie powiedziałem o najważniejszej dla mnie. O mały włos.


Na jakiś czas odpuszczam bloga. Nie to, że nie chcę już go prowadzić, ale po prostu w moim życiu teraz jest mało wesołych rzeczy. Ten blog nazywa sie Narodem wyobraźni, a nie Narodem emo. Dlatego też nie chcę, abyście zagłębiali się w mój chory umysł. Będzie to dla mnie bardzo trudne, bo ten blog oraz wasze komentarze nie tylko pod postami, ale też w formie rozmów były dla mnie dużą podporą. Bardzo chciałbym pisać, bo to mi się pomaga odstresować tak samo jak inne rzeczy, które porzuciłem. Jednak nie będę pisał za cenę waszego zdegustowania. Napiszę jak coś się poprawi. Z poważaniem - Popsuty.

7.11.2011

To uczucie...

Nienawidzę tego uczucia, gdy nagle czuję się przygnębiony. Bez żadnego ostrzeżenia, bez oczywistego powodu. Po prostu to się dzieje. Czuję się pusty i beznadziejny. Czuję się zmęczony. Tak, jakbym nigdy już nie miał ruszyć na przód. I kiedy ktoś mnie pyta "Co jest nie tak?", nie potrafię odpowiedzieć, bo nic nie przychodzi mi do głowy. Wtedy zaczynam nad tym myśleć... I w tym momencie po prostu zdaję sobie sprawę, jak wiele rzeczy jest nie tak.

***

Niczym poranna mgła nikną troski gdzieś,
Kiedy spijam słodki Morfeusza sen.
Przebudzenie - moja kara, moja śmierć.
Ono zniszczy serce me, ja wiem.

Gdy ostatnie sekundy szczęścia mi odchodzą
Ukojenie mija się z okrutną prawdą.
Bolesne wspomnienia gwałtownie nadchodzą.
Niegdyś we krwi mojej je maczano.

Otwieram oczy na świat.
Szoku doznaję!
Przebudzenie jak północny wiatr
Lodowaty. Ja się poddaję.

Zimno mi i chyba idę w dół.
Rzucony na dno tonę zgięty w pół.
Jezioro smutku oddalone gdzieś.
Niespokojna tafla łez.

Nie mogę oddychać, zimno mi, ja topię się
Lecz pod wodą znajduję ukojenie,
Bo w jeziora dnie nigdy nie widać łez.
Ja tam zostać już na zawszę chcę.

Otwieram oczy na świat.
Szoku doznaję!
Przebudzenie jak północny wiatr
Lodowaty. Ja się poddaję.

Przepraszam Cię, ale poddaję się.

Niespokojna tafla łez...

5.11.2011

Półmetek

No to już. Poszło i nie wróci (na szczęście). Półmetek nie był imprezą, na której się dobrze bawiłem. Myślę, że wielu osobom się spodobał ale nie mi. Ogółem nie przepadam za tego typu imprezami. Na balu gimnazjalnym gdyby nie sesje zdjęciowe oraz wygłupy z Jaśką, Raffcią i Czikenem to umierałbym z nudów. Oczywiście to nie był jedyny problem. Była jeszcze "Gwiazda wieczoru", której miałem ochotę zrobić coś złego (no, prawie mi się udało), o niektórych wyszło jacy są na prawdę, dużo osób zalało się w trupa, no i jeszcze najważniejsze - ogólna depresja. Po prostu miałem ochotę zabrać alkohol, uciec z tego półmetka gdzieś pod most i tam upić się do nieprzytomności. A wiecie dlaczego? Bo jestem skończonym dupkiem, dlatego. Zawszę muszę wszystko robić po swojemu. Staram się słuchać swojego serca, ale ono się często myli. Nie posłucham rozumu. Nie posłuchałem. Zazwyczaj słuchanie serca niszczyło życie tylko mi. Teraz spierdoliło je jeszcze paru innym osobom. Mógłbym usprawiedliwić się sentencją "Człowiek chciał dobrze, wychodzi jak zawsze". Niestety nie mogę. Oczywiście tak, chciałem dobrze i głównie chciałem dobrze dla innych, ale to tak tylko na 90%. 10% tego "dobrze" było przeznaczone dla mnie. Albo może i więcej... Sam już nie wiem. Fakt faktem, po części było to trochę egoistyczne. I między innymi za to siebie nienawidzę. Ale już, stało się. Nie zmienię tego. Niektórym po połmetku pozostał kac, innym ból stóp, jeszcze innym trochę wódki, sukienka, garnitur, zdjęcia. Mi po półmetku został gniew, smutek, ból i strach.

3.11.2011

You know that's simple. I'm just happy :)

Jestem szczęśliwy. Od jakiegoś czasu na prawdę czuję się szczęśliwy. Nawet wiem jaki jest tego powód. Pod koniec wakacji obrałem sobię za cel pomoc. Pomoc paru osobom. I nie chodzi mi o pomoc typu pożyczki albo dobra rada. Chciałem pomóc tak, aby moje konto stało się czyste. I chyba jednej osobie pomogłem. Nie chcę na razie zapeszać, ale na ten moment jestem z siebie dumny. Może to, że pomagam w ten sposób jest dość samolubne, wiem. Myślę jednak, że nawet bycie samolubem ma swoje zalety. Gdyby nie moja chcęć odpłacenia się, nie stało by się to, co się stało. Żyję też ze świadomością, że jeśli coś będzie źle to będzie to głównie moja wina, ale wtedy to już sobie tego nie daruję.
A propos mojej szczęśliwości to już choroba mi przechodzi. Myślę, że jednak mój umysł działa sprawniej. Jeszcze pare tygodni i będzie ze mną już dobrze. Potem zostaje tylko odbudować to, co choroba zniszczyła. Chociaż ona dawała mi w pewien sposób radość, to była tylko radość pozorna. Mimo, iż czułem się dobrze, jak nigdy, choroba ta była bardzo destruktywna, o ile nie śmiertelna...

W niedzielę odbył się koncert Closterkeller! Byłem z Roksaną i Moniką. Przed koncertem dziewczyny oczywiście musiały wypić, co potem przyniosło odpowiednie skutki... No ale tak, pełnia szczęścia, radość. Koncert może nie był zachwycający, bo promował nową płytę "Bordeaux", która nie szczególnie mi jakoś przypadła do gustu. Wolę stare dobre "Cyjan", "Graphite" choć całkiem nowy "Aurum" też nie jest wcale taki zły :) Wracając do tematu, najwięcej przyjemności sprawiła mi rozmowa z Anją Orthodox, wokalistką. To nie była prywatna rozmowa, bo było kilku innych fanów, ale sam fakt, że moja ulubiona artystka odezwała się do mnie sprawił, że chciałem skakać z radości. Poważnie, ona jest wspaniałą artystką. Może pod względem wokalnym nie przebija innych moich ulubionych artystów jak np. Simone Simons (Epica), Agnieszka Chylińska(ex-O.N.A.) czy nowo poznana przeze mnie Chiara Malvesiti (Crysalys), ale jest świetna pod wpływem osobowości, pisze genialne teksty, które nieżadko są dla mnie inspiracją. Cenię ją bardzo jako artystkę oraz jako prywatną osobę. Jedyne co mnie zasmuciło na koncercie to to, że nie miałem z kim dzielić radości. Monika musiała wcześniej wyjść, Roksana sobie poszła, wiele osób które zaprosiłem nie przyszły. Wtedy zrozumiałem, że nigdy nie osiągnę pełni szczęścia jeśli nie będę miał z kim go dzielić.

Jutro półmetek. Mam taki mały chytry plan. Jestem przebiegły, ale w dobrej sprawie :) Trzymajcie kciuki.

2.11.2011

Słowa

Słowa me z twoich ust brzmią niezmiernie źle.
Usłysz tę prawdę w nich, co dotyczy cię.
Czuję, że nie chcesz jej poznać nawet w snach.
Boli cię to co w niej. Mogę wyczuć strach.

Gniewem ostrzysz kły białe niczym śnieg,
Żeby zabić co najpiękniejsze jest.

W myślach twych pustka, gdy rozum uchodzi precz.
Słowa znikają, by śmiercią zastąpić je.
Odurzaj siebie lecz innych zostaw, bo
Sam siebie możesz truć, ale już innych nie.

Zdań błędów trzymasz się zamiast ich poznać treść.
Ty innnych nie możesz, i inni nie mogą cię znieść.
Sensu nie ujrzysz, gdy oczy zamknięte masz.
Więc poznaj, co w nim jest i przyjmij to na twarz.

Serce jest kruche, bo takie stworzono je,
Dlatego chroń, a nie staraj się zniszczyć go.
Słów gorzkich poznasz smak, gdy wejdą w serce twe.
Poznasz miłości sens, kiedy utracisz ją.

29.10.2011

Także tego...

Nie macie czasem tak, że chcecie dobrze a wychodzi na odwrót? Albo chcecie jednej osobe sprawić przyjemność, ale druga osoba będzie poszkodowana? no właśnie u mnie jest wszystko na raz. Chciałbym coś naprawić, posklejać i ulepszyć ale jak zwykle wychodzi tylko jeden wielki śmietnik. Myślę, że lepiej by było dla społeczeństwa jakbym przebywał w jakimś odosobnieniu, najlepiej na Antarktydzie. Wtedy może bym nie "pomagał".
Chciałbym się urodzić od nowa, ale posiadając obecną wiedzę. Na pewno byłbym innym człowiekiem, lepszym. Może dla świata takim samym, ale dla siebie samego byłbym dużo ciekawszy. Wiem już w którą stronę starałbym się rozwijać. Na pewno muzycznie i psychologicznie. Może coś bym wtedy osiągnął...


I am tired. Would you take me home

Where I can rest in your arms?

I don't need to make amands.

24.10.2011

Los Trabantos

Nienawidzę świata,
nie chce mi się żyć.
Chyba się pochlastam
albo zacznę wyć.
Wszystko jest chujowe.
Świat się rozpierdala.
Po co mam coś robić
gdy nikt się nie stara?
Nikt mnie nie rozumie,
dłużej nie wytrzymam.
Chyba nie ma Boga,
bo się nie odzywa.
Zabieraj nadzieję,
lepiej kup mi trumnę.
Pocałuj mnie w dupę!
Jutro rano umrę.

23.10.2011

Sue o nazwisku Side.

I believe in your primal deceit 'cause I'm so used to this kind of torment that I've got to take and I have no choice

Cóż.. Są tacy ludzie na świecie, którzy uczą się metodą prób i błędów. Istnieją też tacy, co tej metody za cholerę nie rozumieją. Kiedy się oparzysz to już więcej nie wsadzisz ręki do ognia, prawda? Ja jestem na tyle głupi, że do ognia wchodzę cały. Jakoś potrafię pojąć, że pomimo ciepła i światła ogień potrafi zabić, tyle że w praktyce cała wiedza nagle uchodzi mi z głowy. Najwidoczniej muszę się spalić, bo inaczej się nie nauczę.

It's a never ending labyrinth and I am lost. I bleed and plead

10.10.2011

Wish list:

What I want:
-You guyz, cos' you're my best friends in the world!
-Obvious some money. It's not important but it would be nice to be rich :D
-an Unicorn!! they're fucking awesome
-Night-time party on the beach with friends
-the Energy to live. Nowadays I haven't it so much
-X-treme sports like skydiving or something terrifying like that :)
-the Truth from the others and from myself
-The peace on the world.
-Occasion to shine on the stage
-Make someone most happier person in the world
-Everybody's happy
-Inner harmony
-No-one feels pain. like never again!
-My messy room is always tidy ;o
-Young look when I'm 40 years old. Like Jared Leto :D
-Be better person
-Enter my own psychologist office.
-Different place to live, this sucks :(

That's my own wish list. How about yours?

7.10.2011

Where once was love

1. I didn't expect that my illness is so strong. I am so stupid and weak. I can't fight with it. It's too good. Why you didn't make it easier? You disease.
2. Last saturday was fantastic! Roksana's 18'th birthday! Best wishes! I can't wait my 18th b-day ;) I hope it will be nice, but I know that Roksana's party is the best ever!
3. I am going to go to english lessons with Justyna (Segiko). I know it will be fun, but I'm not sure about my english. I think it isn't the best and I'm affraid to make funny situations. You know, like embarrassing situations... The same with pronunciation. I know it sucks, but I can say 'Harry Potter' with brittish accent. But only after drinking alcohol ;)
4. I dedicate this post to Lidka cause she ask me about that. So Lidka it's for you :) Enjoy

19.09.2011

Hejnana

Nie ułatwiasz mi zadania. Nie ułatwiasz mi w ogóle! Ty po prostu jesteś i to mnie dobija. Choroba powraca... Pewnie nie wiesz, ale ja umieram, choć ty nic nie robisz. Ale ja lubię umierać. Chcę zabijać się słodkim narkotykiem. Znowu powtórzą się błędy z przeszłości. Będę olewał to co ważne dla głupiej sprawy! Dla choroby...
Mam kolca. Boli jak cholera ale było warto. Czekam na drugiego. Dziękuję Justyna :* Teraz mogę w końcu zaszpanować ciałem obcym w moim ciele.
Będzie wycieczka. Do Londynu. Nie stać mnie. A szkoda. Chciałbym zwiedzić. Może przy dobrych ocenach babcia się dołoży. Ach właśnie.... oceny. Przez nie nie jadę na Behemotha. To moja decyzja. Z resztą koncert jest w niedzielę i wrócił bym dopiero o 2 w nocy w poniedziałek. Zaśpię do szkoły. Za wiele razy odpuszczałem sobię szkołę dla przyjemności. Teraz muszę to zmienić...

18.09.2011

Odejdź, odejdź, odejdź!

I. To znowu się dzieje. Powrótka z rozrywki. W zeszłym roku jakoś dałem radę przeboleć tę prawdę, ale boję się, że teraz znowu będę robił takie głupoty jak poprzednio. Co ja gadam.. Już robię.
"Przebudzenie zaboli Ciebie jak nigdy nic"
II. Wczoraj byłem częścią wydarzenia kulturowego. Razem z koleżanką zapraszałem gości do obejrzenia wystawy sztuki. Miałem na głowie irokeza a także cały ufarbowany byłem na srebrno-złoto. Było mi bardzo miło, że mogłem w czymś pomóc. Dostałem nawet różę. Ciężko było dopiero gdy musiałem wracać na pieszo do domu. Na szczęście jaśnie państwu mamie i tacie przypomniało się, że mają syna oraz, że nie mieszkają w centrum miasta tylko na prowincji, gdzie troche się idzie...
III. W Tomaszowie będzie koncert mojego ulubionego zespołu Closterkeller! Znać mi o tym dała Lidka za co po raz tysięczny bardzo Ci dziękuję. Będę choćbym miał się tam czołgać.

13.09.2011

"Ludzie"

Pozostajemy bez winy, taka nasza rola.
Czy faktem nie jest to, że jesteśmy najgorszymi obrońcami samych siebie?
Sądowy obrońca rozumie drugą stronę,
Znajduje też dobre argumenty i jest rzetelny.
A ja..
Żyję wśród stada goryli.
Zżerają te SWOJE banany,
Włażą na SWOJE drzewa,
Mają SWOJE sprawy
I nigdy cudze.
Nigdy... (ZAWSZE)
A banan jak banan, nigdy się nie odezwie.
Jest ponad stadem tych małp - dlatego rośnie tak wysoko.
Jest cichy, opanowany, nie komentuje głupot.
Natomiast goryl... drapie się po tym swoim zadzie,
Ryczy na widok spadającego liścia
Oraz skacze na dźwięk gwizdka.
Niby naczelny a jaki bezczelny.
Zaśmieje Ci się prosto w twarz, odgasi papierosa i sobie pójdzie.
Głupia małpo ja nie jestem bananem!
Mnie nie możesz zjeść, ja jestem trujący!
Nie możesz mnie także zgnieść bo kłuję!
Zostaw w spokoju mnie oraz banany, bo pożałujesz.

8.09.2011

Ha ha ha!

Nie znoszę ludzi, którzy mają problem z moimi znajomymi, których darzę sympatią. Robienie sensacji na miarę udanych pierwszych prób teleportacji lub ujawnienia sekretów rządu Stanów Zjednoczonych z byle powodów weszło w modę. Na szczęście moda przemija i to co było trendy staje się passe. Niby już tak starzy a wciąż zalatuje podstawówką.
Stałem się bardziej bezpośredni jeśli chodzi o kłótnie. Już nie tylko tłumię w sobie emocje ale potrafię je namalować słowem. Nie jestem na tyle odważny, żeby podejść do kogoś i od razu powiedzieć że mam jakiś problem, ale daję to wyraźnie do zrozumienia. Co prawda kiedyś nie raz powiedziałem wprost co myślę na dany temat ale to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Staram się być miły, wyrozumiały, grzeczny ale jeśli ktoś mnie wyjątkowo zdenerwuje mam ochotę go rozsadzić.

Zauważyłem, że ostatnio zacząłem pisać tylko takie bardziej smutne posty. A to się żalę, a to narzekam, skarżę się, denerwuję i wypłakuję. Trochę mało we mnie pozytywnego życie tu na blogu, choć wydaje mi się, że w "realu" taki nie jestem. Cieszę się z wielu rzeczy więc nie myślcie sobie, że stałem się emo. O nie! Ja kocham życie i kocham ludzi, którzy mnie otaczają! No... większość. Dużą część... W sumie to grupkę, ale to jest najukochańsza grupka jaką mógłbym sobie wyobrazić. Oczywiście liczebnie przeważają ludzie którzy mnie denerwują do potęgi, ale liczy się jakość, nie ilość. Moja mała, najlepsza na świecie grupka spokojnie miażdży wszystkich pozerów, idiotów, złośliwców, kłamców, manipulantów, pseudo-inteligentów i inne ułomności tej planety. Jak zarobię już ten pierwszy milion to kupię ogromną willę, żebyśmy się wszyscy tam pomieścili!

4.09.2011

Kat

Wczoraj z Justyną, Roksaną i Pasiukiem wyjechaliśmy na koncert do AŁ. Na samym początku nie podobało mi się zbytnio. Było upalnie, byłem bardzo głodny, chory i zespoły nie przypadły mi do gustu (oprócz Electric Chair). Na szczęście poznaliśmy grupkę sympatycznych ludzi i jakoś wpasowaliśmy się w tłum. Na Titusa poszliśmy pod scenę (świetnie grali). Tam spotkałem Agatę i Cezarego oraz kuzyna i kuzynkę. Z kuzynką i jej znajomymi poszedłem się napić. Wróciliśmy na Flapjacka który to nie szczególnie mi się spodobał. Na Kacie poszedłem pod scenę, ale nie długo dane mi było skakać, bo ból brzucha dawał się silnie we znaki. Musiałem resztę występu spędzić siedząc pod drzewem i oglądając go z pewnej odległości. Przyznam się, że trochę żałowałem tego, że spać mieliśmy pod gołym niebem. Ostatecznie razem z dwoma nowymi kolegami poszliśmy spać za stacją benzynową, po czym rano pojechaliśmy do Łodzi. Tam nie było lepiej, bo poszliśmy spać na pomniku na Placu Wolności. Ja spałem oczywiście najdłużej. Głód, nieprzyjemny zapach oraz chore gardło zrekompensowała miła niespodzianka. Mianowicie jakąś niecałą godzinę przed odjazdem pociągu do TM spotkaliśmy Romana Kostrzewskiego! Nie spodziewałbym się, że wokalista takiego zespołu będzie przechodził niedaleko nas. Niewiele myśląc razem z Justyną i Roksaną poszliśmy poprosić go o autografy. Okazało się, że był tak miły, że zaproponował jeszcze zdjęcie! Do tego mam film, bo jego dziewczyna, która chciała nam zrobić zdjęcie nagrała paru-sekundowe wideo. Pasiuk z nami nie chciał pójść, ale na koncercie złapał kostkę gitarzysty więc też miał swego rodzaju pamiątkę. Zastanawiam się czy jechać za 2 tygodnie na Acid Drinkers... Muszę tylko zrobić coś, czego nie udało mi się zrobić wczoraj. Znaleźć lokum.

31.08.2011

Who you think I am?

I. Już wiem, jak powinna wyglądać moja pierwsza notka: " Hej, jestem Mateusz i nie jestem idealny". Nie potrafię wszystkim dogodzić i często wkurzam się na ludzi. Szczególnie na tych co mają mnie za osobę do towarzystwa, a nie za Mateusza. Cóż, przez to więcej ludzi chce ze mną spędzać czas, bo słucham. W czasach megafonów, mikrofonów i słuchawek brakuje nam słuchaczy. Jaki pożytek z radia skoro nie ma ono dla kogo grać? Żaden... Dlatego w chwilach między moimi audycjami nie robię sobie przerwy na kawę, tylko nasłuchuję. Tyle, że audycje stają się co raz krótsze a słuchanie dłuższe. I tak też się czuję. Jak słuchacz. Kolejna nieznana osoba, nieistniejąca w cudzym świecie ale do kogoś musimy mówić. Moje zadanie to: być.
II. Mam pewne plany na przyszłość. Należy do nich chodzenie na dodatkowy angielski razem z Segiko. Może wtedy zdam rozszeżoną maturę z angielskiego na 70%. Dodatkowo w sobotę jadę na Kata do Aleksandrowa Łódzkiego. Wracam w niedzielę. Cieszę się że mam jeszcze przyjaciół dla których jestem Mateuszem. Czas pokazuje z kim można a z kim nie.

29.08.2011

...

Zawiodłem się ostatnio na stałości humoru. Czy sposób życia musi zmieniać się tak często? Czasem żałuję, że za bardzo się w coś wczuwam, bo kiedy zanurzam się tak w medytacji nad celem to nagle ktoś mnie wybudza. Troche boleśnie, ale rana jak rana - zagoi się.
Pokonałem smoka fizyki. Było bardzo ciężko i co prawda zrobiłem to szczęśliwym trafem, ale los/traf/przeznaczenie i tak się liczy. Z resztą nie długo potrwa mój triumf, bo teraz czas na długą walkę z bossem.
Chcę się uzależnić, bo sprawia mi to przyjemność. Trucizna ma być mym narkotykiem, a skutkiem słodka śmierć. Cudowny jad na serce spadł. W ranę się wdał, przyjemność mi dał. Jak dobrze, że mam jeszcze białe krwinki, które mnie chronią przed pozornym szczęściem.
Czekam na przesyłkę bardzo dla mnie ważną. Listonosz chyba omija mnie szerokim łukiem. Ucieka, kiedy go gonię i rozpływa się kiedy go wreszcie łapę.

19.08.2011

Expectations

I. Zegar, który pędził jak szalony nagle zwolnił do minimum. Stoi w miejscu. Wie, że go obserwuję. Dopiero kiedy zasypiam ze znużenia przeskakuje o całe godziny do przodu. Pokazuje mi odległość do koszmaru z jakim mi przyjdzie się zmierzyć na jawie. Cóż, wiedziałem że to w końcu nadejdzie, ale nie wiedziałem, że tak szybko. Koszmar niczym bogin z Potterowskich serii zmienił się w to czego obawiałem się najbardziej. Sielanka zmienia się powoli w masakrę. Myślę, że jakoś to przeżyję. Taką mam nadzieję...
II. Też czasami myślicie o tym co sprawiłoby, że to czego tak nie lubicie stanie się choć trochę weselsze? Ja wiem co mi poprawi humor wtedy kiedy będę potrzebował życia. Na prawdę by mnie to ucieszyło, choć to nie zależy ode mnie ani trochę. Jedyne co mogę zrobić to zapalić świeczkę, pomyśleć życzenie i zdmuchnąć płomień. Oby się spełniło.
III. Jeśli wyzyskiem nazywamy czerpanie zysków z cudzej pracy, a sami się do niej nie przykładamy to ja jestem chyba jednym z największych wyzyskiwaczy świata. Strasznie mi głupio z tego powodu. Najlepszym na to dowodem jest to, że piszę o tym tutaj na blogu, zamiast powiedzieć wprost. Wstyd mi się do tego przyznawać. Przepraszam a jednocześnie dziękuję za dobroć jaką mi okazano. Może tego nie okazuję, ale zapamiętam to i odpłacę się w odpowiedniej chwili.
IV. Gdy jedno z przyjaciół jest smutne to powinno się je pocieszyć, prawda? Tylko czasem trzeba wiedzieć czemu jest smutne, ale pytanie o sytuację jest nietaktowne i niezręczne. Pomogę jak umiem, obiecuję. Nie pytam o szczegóły, bo nie chcę wyjść na wścibskiego. Zawsze możesz na mnie liczyć, pomimo mojego braku talentu do pocieszania.
V. Znowu coś mi nie działa z kontem na bloggerze. Nie mogę dawać komentarzy m.in. Raffci, Segiko. Wiedzcie, że czytam oraz wkurzam się kiedy po raz tysięczny nie mogę napisać niczego pod waszymi notkami.

15.08.2011

Sadness and strife

I. Z drugim człowiekiem jest jak z drabiną; im wyżej się wspinasz, upadek bardziej bolesny. Co prawda masz świadomość, że szczebelki mogą nie wytrzymać a mimo to starasz się wejść wyżej. Cóż, drabina już prawie w pół złamana a ja dopiero teraz powoli staram się zejść. Jak mawiają: szczury wyskakują z tonącego okrętu. SS Titanic - zawsze go lubiłem. Niestety ta historia nie kończy się happy end'em. A może jednak? Może tym razem statek nie zatonie? Na moje nieszczęście to ja jestem szczurem i dla mnie za późno. Wyskoczyłem. Czy uratuję się na dryfujących deskach rozbitego okrętu? A może to ja zatonę, bo okręt się jednak nie rozbije? Pozostaje mi czekać.

II. Od zawsze chciałem mieć brata. Nie, to nie prawda. To może tak: od zawsze chciałem mieć rodzeństwo. Bzdura! Chciałeś być jedynakiem. No tak, ale po narodzinach siostry... Chciałeś być jedynakiem jeszcze bardziej. Niby tak, ale to się zmieniło. Z resztą wróćmy do tematu. Od zaw... Ekhm! ...jakiegoś czasu chciałem mieć brata, bo zacząłęm odczuwać skutki jego braku. Co innego mieć siostrę a co innego brata. To byłaby chyba jedyna osoba, która wiedziałaby o mnie wszystko. Nigdy nawet nie miałem "najlepszego przyjaciela", który byłby dla mnie jak brat. Pomimo tego, że mam ukochaną siostrę to mentalnie jestem jedynakiem i powiem wam, że to uczucie nie należy do najprzyjemniejszych. Teraz na prawdziwego jak i zastępczego brata za późno. Pewnie jakoś to zniosę... chyba.

III. Znowu przyśniła mi się ona. Jak zawsze wesoła, energiczna, niezależna, potrzebująca miłości. Obudziłem się ze łzami w oczach. Takie noce przeklinam za ból, który niosą i jednocześnie błogosławię za to, że dają mi jej obraz.




Miałem wstawić zdjęcia wspaniałych upominków od mojej byłej żony, a obecnie siostry :)



Breloczek do kluczy z czachami. Jedyny powód, dla którego będę brał klucze z domu :)



Magiczna kartka. Magiczna dla tego, że kiedyś się zniszczy a mimo to jej wnętrze zawsze będzie dla mnie istniało :)




Cudowny t-shirt, który każdy chwialił jak go zobaczył :) I wcale nie pachnie hipisowskim sklepem :P

12.08.2011

Lelum polelum :)

W środę u Majkela. Fajnie było. Potańczyliśmy sobie i pośpiewaliśmy, zjedliśmy pyszne naleśniki i ogółem takie tam wygłupy ;) No odwaliłem na koniec. Co prawda nie bez powodu ale jednak przegiąłem trochę. Dziś w pracy z Halą się nachodziliśmy, nie ma co. Nogi prawie mi dziś odpadły, ale warto było. Potem do Jaśki z Raffcią. Pogaduchy, foteczki, pizza i wspaniałe prezenty od Jaśki z US. W następnym poście wstawię zdjęcia :)

7.08.2011

Conventus

W piątek miałem pracę razem z Halą. Poszło szybciej niż myślałem. Potem do Lidki a następnie spotkanie na metalowej. Świętowaliśmy z Lesiem, Kasią i Tomkiem dzień piwa. O 16 wbiliśmy na dziką plażę a z tamtąd na imprezę pożegnalną Pitera. Byli m.in. Agata, Lidka, Justyna, Daria, Karina, Abdul, Wokacz, Skrobek i Megger. Justyna i Agata przyjechały do mnie na noc. W sobotę pojechałem do kuzynki i siostry a w niedzielę do Lecha. W poniedziałek do Patrycji z Kasią, we wtorek praca z Halą, środa u Majkela a czwartek z Jaśką i Raffcią. Chciałbym, żeby te wakacje wiecznie trwały.

30.07.2011

Ech, ech...

Ciężko, nic dodać, nic ująć. Na szczęście nic nie trwa wiecznie i mam nadzieje, że uda mi się odbić od dna. Na ten moment akurat jest lepiej niż ostatnio. Choć nie wszystko idzie tak jak bym chciał. Dużo kłótni i ja też zacząłem mieć gorsze zdanie na temat niektórych osób. Powinienem z tymi osobami pogadać, ale tak bardzo się boję. Ale mniejsza z tym. Czas na nowinki. Nie jadę na Woodstock. Wczoraj był Rock Fest w Inowłodzu, było fajnie z wyjątkami. Zaskoczenia mniej i bardziej pozytywne. Wakacje zbliżają sie do końca, a ja jeszcze nie nauczony fizyki, zeszyty nie poprzepisywane, rosyjski nie podgoniony... Ale za to zacząłem się dalej uczyć wykrywania kłamstwa. No to na tyle .

22.07.2011

Some pics

Hi there. I've got some new pics for you. Enjoy :) Delicous pasta made by myself.

















Iza with Monika :) Roksana is behind an umbrella.
I with Iza :) Iza, Monika and Roksana went today to Warsaw. I don't know why, but I hope they are fine.







I took some pictures of green. Yep, I love flowers, plants and all of the nature.












Mysterious Justyna (on the left) and dangerous Agata (blondie xd).

Justyna celebrates today her birthday. So I wanted to sing her a b-day song... but I can't sing :( So I decided to write only lyrics for her.

Hepi berzdej tu ju. Hepi berzdej tu JU. Hepi berzdej der Justyna. Hepi berzdej tu JUUUUUUUU :)))

Wszystkiego najlepszego i trzymaj się cieplutko :) Nie przejmuj się niczym i w ogóle ;) Niedługo będziemy świętować nasze urodziny i będzie super :D

19.07.2011

Rozmowa.

Chłopak z dziewczyną uciekając przed deszczem schronili się pod drzewem. Rozpętała się niezła ulewa. Ona przytuliła się do niego i powiedziała
-Boję się.
-Nie masz czego - powiedział chłopak. - To zwykła ulewa. Zaraz przejdzie.
-Tak, wiem ale nie tylko to.
-To czego się boisz? - Zapytał.
-Boję się wielu rzeczy, na przykład.. - Huk. Wzdrygnęła.
-Na przykład piorunów? - Chłopak się zaśmiał.
-Na przykład - też się zaśmiała. - Ale nie tylko.
-Nie przejmuj się, ja tu jestem. Przy mnie jesteś bezpieczna.
-Ach, pan wielki i odważny niby niczego się nie boi? - Przekomarzała się z nim.
-No pewnie, że nie - powiedział chłopak. - No, może trochę.
-No to powiedz panie Odważniaku czego Ty się tak boisz? - Błysnęło i zagrzmiało. - Może też piorunów?
-Tego akurat nie. Boję się czegoś poważniejszego.
-Czego? - Zapytała dziewczyna. Kolejny grzmot.
-To dosyć trudne, nie wiem czy powinienem mówić.
-Czemu? Coś Ci jest? - Zapytała drżącym głosem.
-Nie, nic tych rzeczy -powiedział odwracając wzrok. - Poprostu... - Znowu uderzenie pioruna.
-Powiedz, proszę - teraz wystraszona była nie na żarty. Huk.
-Nie. Uwierz mi - huk - nie warto.
-Jesteś dla mnie wszystkim. Chcę wiedzieć - odpowiedziała. Błysnęło.
-No więc dobrze, jeśli bardzo chcesz - grzmot - to Ci powiem, ale nie bierz sobie tego do serca. - Pioruny były co raz głośniejsze.
-Dobrze, zrozumiem wszystko. - Chłopak gestem kazał jej się przybliżyć, przysunąć głowę. Zaczął jej szeptać do ucha.
-Chodzi o to, że..- Błysnęło najjaśniejszym światłem jakie ujrzeli tego wieczora.

16.07.2011

FUN



Przepraszam, że tyle mi zajęło napisanie notki z 'sensem' ale tak się jakoś złożyło, że postanowiłem napisać zaległą notkę. Otóż ostatnio byłem w Krakowie z Patrycją, Kasią i Olą. To jest nieziemskie miasto. Uwielbiam je i wiem, gdzie chcę studiować. Ogółem, było świetnie choć czasami zdarzały się drobne sprzeczki między nami. Ale hej! Nikt nie jest idealny. Popełniamy błędy i to jest ludzka rzecz. Ale to było kiedyś. Teraz jestem w dobrym humorze, bo urządziłem wczoraj domówkę! Nie po raz pierwszy i chyba nie ostatni. Byli Monika, Agata, Roksana, Iza, Lesiu, Maniek, Dawid i Misiek. Słodki Jezu na patyku, co tu się nie działo! Były kałuże, kanapki, filmy, Meksyk!, zdjęcia (których nieopublikuję ze względów etycznych... no może jedno ;)). No i oczywiście nie obyło się bez alkoholu. Naprawdę lubię jak ktoś mnie częstuje jedzeniem i alkoholem, ale wg. mnie gospodarz na imprezie powinien być najmniej pijany. Ogółem wszystko w porządku ze mną dzisiaj. Żadnego kaca - nic! Tylko trochę straciłem apetyt, ale właśnie w tym momencie zajadam się pyszną pastą. I nie chodzi mi o coś zmiksowanego na papkę, tylko włoską potrawę banalnie prostą w przygotowaniu, ale za to wyśmienitą. Ja zabieram się za zmywanie. Ciao ;)



Od prawej: Misiek, Lesiu, Roksana i Monika :)


13.07.2011

Nuta

Jedna nuta zmienia człowieka.
Ogień w duchu gaśnie, czas ucieka.
Melancholia spowija mgłą me serce.
To wszystko czego potrzebuję.
Nie chcę nic więcej.


One tune can change you for real.
Fire inside and time disappear.
Sorrows like a fog surround my soul.
That is all I need.
Nothing more.

6.07.2011

'L' word....

Eros bawi się w doktora.
Namiętnie zaprasza mnie do gry,
Lecz ja mu odmawiam a on zmienia się w potwora.
Gdy mu się odmawia staje się on bardzo zły.

Siłą sadza mnie na krześle, pasami mnie owija.
Wyjmuje jakąś strzykawkę i ją czymś napełnia.
Podchodzi zaraz do mnie i ją we mnie wbija.
On mnie chyba truje! Czuję jak jad ciało me wypełnia.

Tak przyjemnie mi teraz na duszy i jest mi bardzo ciepło.
Chcę odczuwać to przez wieczność, chociaż wiem, że to minie.
Jestem już w niebie lecz widzę jak nadchodzi piekło.
Spalam się miłością. Boję się, że zginę...

2.07.2011

Regrets/Unforgiven

Nie do wiary, że osoba, którą wydawałoby się znasz od zawsze mogłaby się okazać zupełnie inna niż myślisz. Otóż bowiem osoba bardzo mi bliska okazała się obłudna! Cały dzień myślałem o tym co zrobiła i według mnie to było niewybaczalne. Niestety z drugiej strony nie mogę się na nią śmiertelnie obrazić, bo to niebyłaby najkorzystniejsza dla mnie przyszłość. Z tą osobą będę musiał się pogodzić, choć się nie pokłóciliśmy ale i tak będę miał na nią oko. Mógłbym tego co zrobiła nigdy nie wybaczyć i powinienem ale ta osoba jeszcze nie raz mi się przyda. Dla kogoś niewtajemniczonego zapewne wyjdę na dwulicowego, podłego i zakłamanego skurwiela. Tak, macie rację. Jestem taki, ale nie w tym przypadku. Ta osoba jest mi niezmiernie potrzebna. Mogę i będę jej obrabiać dupę kiedy tylko zechcę a i tak będziemy blisko. Ta osoba na pewno wie, że to o niej i na pewno ma to gdzieś!

http://www.youtube.com/watch?v=TUHFfR8hWcA

23.06.2011

He Mele No Lilo

W końcu wymarzone wakacje! Nareszcie! Nawet rodzice mi odpuszczą dwumiesięczną pracę za tę poprawkę w sierpniu z fizyki. Oczywiście będę musiał jakoś odpokutować, ale da się zrobić. Moje plany na wakacje? O, tak. Jest ich trochę.
Po pierwsze spotkania. Wypady na miasto, picie, spotkania z przyjaciółmi itd..
Po drugie? Rozrywka w domu. Obejrzenie zaległych filmów i przeczytanie zaległych książek.
Następnie nauka fizyki na poprawkę. Na szczęście mam już materiał i będę się kuł. Oczywiście z pomocą paru osób.
Duużo koncertów. Jestem pewien, że się ich nazbiera.
Woodstock! Tu chyba nie muszę nic tłumaczyć :D
Po szóste sprzątanie pokoju. Chcę sam go przemeblować, a na jednej ściance wypisać wszystkie zespoły, które uwielbiam. Oczywiście i tak mnie czeka malowanie, także ścianka nie wytrzyma długo.
Po siódme... praca! Tak, tak. To nie żarty. Chcę znaleźć pracę, żeby mieć pieniądze na następny punkt jakim jest:
Wydatki. Głównie na ciuchy i książki, ale też na jakieś wypady do kina, na pizzę czy kupno śmieciowego jedzenia na spotkania u mnie w domu.
Następnie pomoc w domu... Jakoś trzeba zapracować na te wakacje. Jak nie świadectwem to przynajmniej pracą.
Ewentualnie jakiś wyjazd z babcią, rodzicami, kimkolwiek nad morze, na mazury, w góry, za granicę lub gdziekolwiek. Nie przeżyję znowu tylko w Cekanowie i Tomaszowie...
A w przyszłe wakacje chcę zrobić coś innego. Chcę zwiedzać Europę na własną rękę. Problem tkwi w tym, że nie chcę sam, a nie wiem kto z moich znajomych pojechał by ze mną w taką podróż. Roksana i Iza zadeklarowały się, że pojadą ale nie wiem czy to wypali. Bardzo chciałbym zwiedzć jeszcze raz Włochy (tym razem cały Rzym, nie tylko część) i Hiszpanię a także miejsca, w których nigdy nie byłem jak Grecja, Wielka Brytania, Węgry, Rumunia, Rosja, Chorwacja. W sumie to nieważne gdzie, ważne z kim! A propos tych podróży. Podobno rodzice planują na przyszły rok lot do Egiptu. Znajomi rodziców jadą do swojej rodziny i chcielibyśmy się zabrać z nimi. Mam nadzieję, że nam się uda! Ciao!
PS. Niebyłbym sobą, gdybym nie zrzędził... Ostatnio znalazłem coś bardzo ciekawego u osoby, która mnie wyjątkowo wkurza. Mam nadzieję, że to nie ma żadnego związku ze mną, bo inaczej będę niepocieszony...
PS2. Co do tytułu to on mi bardzo przypomina moje dawne wakacje :) Posłuchajcie sami.
http://www.youtube.com/watch?v=xVptV_Da5qw

19.06.2011

Almost the end

Już prawie moje oczekiwane wakacje! Została mi tylko poprawka w sierpniu z fizyki. Niestety muszę się uczyć... To samo w roku szkolnym. Ale to dopiero za 2 miesiące :D
Piątek z Jaśminą i Piotrkiem. Genialna z nich para :) Po prostu tylko szczęścia życzyć :) Jaśmin wyjeżdża do Stanów już niebawem. Będziemy czekać z utęsknieniem. Notka taka sobie, ale już mam pomysł na następną i pojawi się ona w pierwszy dzień wakacji. ;)

11.06.2011

51

Także tego... Ostatnio jest u mnie jak na rollercos... eeee... na kolejce górskiej. Raz na górze, raz na dole. Ale to się zmieni wraz z przepisaniem się do nowej szkoły. Ja już to wiem.
Dziś były dni TM. A jeszcze tak nie dawno pisałem o poprzednich . Było nawet fajnie na koncercie Feekcji. Trochę dla mnie za wolno grają, ale tak to spoko. Nie było aż tak miło jak przewidywałem, ale ogółem całkiem ciekawie. Szkoda mi było Agaty i Justyny... No i jeszcze Krzyśka, ale na ten temat się nie wypowiem, bo dokładnie jedna, jedyna osoba powstrzymuje mnie przed wybuchem. Natomiast bardzo mnie zdziwiło czyjeś zachowanie, które też przemilczę. Poznałem paru nowych ludzi i mam nadzieję, że jutro też będą. W końcu będzie TSA!! Po jutrzejszym koncercie będzie +10 do znajomych na facebook'u. Szkoda tylko, że w poniedziałek do szkoły, bo tak to zostałbym na pewno do końca dni Tomaszowa jak nie dłużej.

PS. Nie wiem czemu tak jest ale nie mogę dodawać komentarzy, bo nie potrafię się zalogować na konto google... Loguję się, piszę komentarz, wysyłam, ale każe mi się zalogować... Nie rozumiem tego. No nic.

7.06.2011

Mix

Ostatnio przez na prawdę długi czas nie dawałem o sobie znać. Moje życie podzieliło się ewidentnie na dwie strony: dobrą i złą. Dobra strona, bo ostatnio zacząłem więcej czasu spędzać w gronie przyjaciół (np. ostatnie spotkanie z Ness było mi potrzebne). Poznałem paru nowych ludzi takich jak Krzysiek, Zbiciu, Monika, Skrobek itd. Ogółem miło i przyjemnie. Rozmyślam nad biwakiem z klasą i takie tam. Natomiast złe strony to takie, że np. nie zdaję. Tak, tak. Zagrożony jestem z 4 przedmiotów, ale jeśli się uda to komisa bym musiał pisać tylko z matmy. Moim planem jest ubłagać panią profesor o 2 na koniec roku i przepisać się do III LO. Jeśli się uda to mam uratowane wakacje i będę się częściej widział z Jaśką :)) Niestety rzadziej z wieloma osobami do których się przywiązałem w II... To jest ten minus. Staram się ratować sytuację jak tylko mogę ale wiem, że lepiej żebym się przepisał do III niż męczył się przez wakacje i resztę liceum tutaj. Fakt jestem leniwy i nie chce mi się pisać poprawki, ale III to też szkoła i to dobra. Nie wszyscy cieszą się z tego, że się przepisuję. Trudno. Prawie zawsze słucham opinii przyjaciół, ale tym razem to dotyczy tylko mnie bo to ja nie zdaję. Ten jeden raz będę pieprzonym egoistą. Nie jestem idolem, żeby wyszyscy mnie kochali tu gdzie jestem więc nic się nie stanie jeżeli zmienię miejsce pracy. Jeśli się tylko uda mi przepisać na drugi rok to będę zajebiście szczęśliwy i na biwaku klasowym napruję się jak nigdy. Choć nie wiem czy bym miał z kim. Niby prawie każdy pije, ale przy nich czuję się jak alkoholik. Chciałbym tam ze sobą wziąć Agatę i Roksanę. Wtedy byłby piwak ! Napiszę kolejną notkę po dniach TM. Będzie TSA i będzie mega !! Zostaję do końca na ich koncercie i żaden deszcz, żadna wichura ani burza z piorunami nie popsują mi tego wydarzenia. Pozdrawiam was ciepło i serdecznie. Trzymajcie się ! :D

20.05.2011

There wont be end. Z humorem ;)

Koniec świata? Ha! Śmieszne! Ja nawet nie pojechałem na woodstock... Nie pojechałem stopem do Włoch, nie zagrałem w filmie, nie zdałem matury z rosyjskiego, nie poszedłem na TSA i nie poznałem nikogo sławnego, nie przekonałem nikogo do przejścia na wegetarianizm... Niestety ten termin odpada. Już bardziej mi odpowiadało 2012... No nic. Ale to zawsze jakiś powód do picia :D Szkoda tylko że bez Roksany, Izy i ekipy :< Aha i jeszcze oczywiście kawa/herbata z Ness ^^ Ciekawe co ona ma do powiedzenia na ten temat.

14.05.2011

Beautiful Dangerous

Czemu to mnie prześladuje?
Rani mnie dogłębnie i wie o tym dobrze
A mimo to nie chce się odczepić!
Mija by wracać i wraca by minąć.
Pieprzy mi w głowie i soli w sercu.
Jestem już Twój, wystarczy skinąć.
Ten urok nie chce minąć!

To taki wstęp do tego co mnie gryzie od pewnego czasu i nie daje mi spać... Rozwinięcia i zakończenia nie będzie. Nie ważne.
Piątek na Juwenaliach. Ciekawie było nie ma co. Już mamy do kogo przyjeżdżać w razie wycieczki przez Polskę. Chciałem wstawić jakieś zdjęcia ale niestety nie mam jak gdyż mój staryjakświat aparat zeżarł baterie i nie mogłem go zabrać. Bu. No to nic. Jak tylko tata kupi baterie z ładowarką będę częściej wstawiał zdjęcia. Żegnam.
http://youtu.be/X85UUDhZaCw

PS. Edit 15.05.2011
Stało się coś dla mnie dosyć przykrego. Nie spodziewałem się tego po osobie tak bliskiej tym bardziej po ostatnich wydarzeniach jakie miały u mnie miejsce. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie/słuchając tego co oni o tobie mówią za twoimi plecami. (niepotrzebne skreślić)

25.04.2011

Spring

Chciałbym życzyć wszystkim wesołego Święta Wiosny. Może życzenia troche spóźnione, ale ważne, że jednak są. Chciałbym także wspomnieć o Śmigus-dyngus, które to jest dniem starosłowiańskim, a co się z tym wiąże - pogańskim. Pierwotnie oblewano się na wzajem wodą by oczyścić się z chorób. Później święto nabrało charakteru ludowego, gdzie mężczyźni oblewali kobiety wodą (ach te końskie zaloty...). Panie zwykły następnego dnia odwdzięczać się tym samym. Tak więc życzę wszystkim zdrowego oblewania siebie na wzajem. Niechaj woda rzeczywiście obmyje was z chorób, a bogowie radzi waszymi zabawami mają was w opiece.

I want to say I wish everyone "Happy Spring Day". Maybe the wishes are too late, but I hope it's still OK. I also want to say that today we have an Easter Monday and at first it was pagan day. People poured water on each other to purify diseases from their bodies. Next the day was more demotic. Men poured women (a kind of advances...) but next day women poured men. So I wish all of you good pouring. I hope water will really purify diseases from your bodies and gods will protect you.
PS. I am really sorry for my english. I'm still learning...

21.04.2011

BumSzakalaka

Dziś u mnie Jaśka i Raffcia :) Upalny dzień. Zwłaszcza na sesję. Nic tylko się wykąpać w Pilicy. Czyż nie mam racji? Słońce, plaża, przyjaciele i zimne piwo to wszystko co mi jest natenczas potrzebne. Po za tym? Jest gorzej i lepiej jednocześnie. Sytuacja w domu mnie przytłacza, ale z drugiej strony zaczynam odkrywać karty. Siódemka trefl, dziesiątka karo, król pik, as kier i ten jeden pieprzony joker.
Ostatnio dość często widzę wilka. Dosłownie wszędzie! Idzie sobie korytarzem, często w drodze do domu, a nawet w telewizji. Najdziwniejsze jest to, że wilk nie warczy. Przecież one warczą, prawda? Nawet nie zawyje. Może to oswojony wilk? Albo chory... Eee tam. Pewnie zmęczony całym tym byciem.

16.04.2011

Na smutno i wesoło.

Na wstępie chciałbym zazczaczyć, że poprzednia notka to była tylko prowokacja. Oczywiście odzwierciedlała moje uczucia odnośnie jednej osoby, ale nie miała na celu kogoś obrazić. W trakcie rozmów z pewnymi osobami wyciągnąłem wnioski. Nie nazwałbym tego sukcesem, ale to zawsze krok naprzód... Hmm wracając do notki obecnej. Ostatnio przeżywam swego rodzaju kryzys. Jest to raczej kryzys wewnętrzny, choć czasami daje się on we znaki innym. Nie lubię publicznie okazywać tego co mnie gryzie w środku (dlatego piszę bloga). Od tego mam parę osób, do których mogę przyjść się wyżalić. Bardzo wam za to dziękuję. Nawet nie wiecie jak pomocni jesteście. Jestem też bardzo wdzięczny przyjaciołom, którzy nawet kiedy mam mega doła potrafią mnie rozweselić i gdyby nie oni to chodziłbym cały czas smutny. Na prawdę, dziękuję wam wszystkim. Wczoraj i dziś były warsztaty. Naprawdę wspaniałe. W naszej grupie nie dało się nudzić. Każda głowa pełna pomysłów. Dzisiejsze przedstawienie rewelacyjne. Nawet pomimo pewnych niedociągnięć. To dziś po raz pierwszy poczułem się wyróżniony. I to tak miło. Gdy w gimnazjum (klasy I-II) ktokolwiek mnie pochwalił czułem się dumny... Zbyt dumny. Teraz kiedy o tym myślę to mam wrażenie, że byłem może w myślach nawet arogancki. Miałem wrażenie, że jestem dobry i już! Ale to było tylko wrażenie... Na rok odpuściłem teatr, ale gdy w liceum postanowiłem znowu zacząć grać dostałem chlust zimnej wody prosto w twarz. Okazało się, że pan jaki-to-on-nie-jest-aktor wcale tak dobrze nie gra. Pomyślałbym, że nawet słabo. Zacząłem więc ćwiczyć. Przed lustrem. Gesty. Ruch. Głos. Artykulacja. Odruchy. Postać. Poddałem się dyscyplinie. Teraz gdy wiem, że dużo pracy przede mną zmobilizowałem się do dalszych działań. To dziś pewna pani powiedziała coś co mnie powaliło z nóg. Nie wiem czy było to spowodowane jej życzliwością, politowaniem czy może najzwyczajniej była przygłucha i ślepawa ale powiedziała, żebym zapisał sie gdzieś do grupy teatralnej, bo "nie wiem czy Cię nie wysłać do Łodzi, do teatru". Szczena mi opadła, ale myślę racjonalnie. Nie sądzę abym się nadawał na tym etapie gdziekolwiek, a tym bardziej do teatru! Co nie zmienia faktu, że zrobiło mi się bardzo miło :) PS. Justyna, jeśli to czytasz.. Dzięki, że przyjechałaś. To na prawdę dla mnie wiele.

12.04.2011

TY!

Ty hipokrytycznie przepełniona zadufaniem podła łajzo! Ty megiero, co snujesz się melodramatycznym krokiem! W swojej chorej wyobraźni może i jesteś bogiem, ale TU jesteś tylko królową bufonów! Nie wiem jaki chory plan powstał w Twej ociekającej imaginacją głowie, Nie wiem też czemu za cel obrałaś sobie mnie. Wiedz jednak co ja o Tobie myślę. Jesteś tylko złośliwą pchłą na mojej głowie kończącej się cierpliwości. Jeśli kłamstwo jest seksem, to Ty jesteś dziwką. Jeszcze raz naślij burzę na moją oazę, a ja naślę na Twój świat coś o wiele gorszego... Prawdę.

11.04.2011

Broken

No-one can fix my heart and my mind.
If there was something living in me it died...

 Wiem co znaczy kochać i wiem co znaczy stracić.
Gorycz rozterki.
Pustka w sercu.
Miałem walczyć - nie dam rady, jestem słaby.
Plany, które wydawały się tak pewne
teraz są znikome.
Postanowienia aktualne, lecz czy je wypełnie
nie wiem.
Skażony jestem smutkiem i cierpieniem.
Infekcja bólu daje się we znaki.
Nie podchodź do mnie, chyba że z lekiem;
nie chcę, Cię zarazić.
Prawda ostateczna dobija moje ciało.
Melancholijność mi zarzucano - teraz mają prawo.
Jeśliś stracił co kochał nawet przez sekundę
możesz o mnie powiedzieć więcej niż
setka przemądrzałych psychologów
chcących zaistnienia.
Strata po jednym jest koszmarem,
po dwóch zaś piekłem.
Przyjaciółka i dziecko.
11 IV 2011

Z góry przepraszam za moje zachowanie
i jednocześnie proszę o wyrozumiałość z powodu
zaistniałej sytuacji.
Wasza cierpliwość jest dla mnie bardzo ważna.
Z poważaniem Popsuty

4.04.2011

Ugly happiness

We were not so close to each other.
Then we started to like another.
Sometimes we were just friends
And sometimes we were aliens.
Now one word.
I cry inside.
You're the best
in my eyes.
Ugly happiness in me!
I can't say what I feel.
Now I want to reach the moon
And send one of stars to you!
Dziękuję Ci

1.04.2011

You don't... Why?

Moja prababcia zmarła. Nie była najbliższą mi osobą, ale bardzo ją lubiłem, dlatego piszę o tym na wstępie. Na pogrzebie byłem w neutralnym nastroju, ale jak ksiądz czytając komu babcia dziękuje i wyczytał mnie to się popłakałem. To tyle jeśli chodzi o pogrzeb.
Na stypie spotkałem Agatę i Roksanę. Poszliśmy na koncert i było nawet fajnie. Jakichś wielkich rewelacji nie było, ale zawsze coś ciekawego. Grali Flush, Kissed Pictures i Feekcja. Zostałem do końca.

My great-grandmother died. She wasn't so close with me, but I liked her a lot. That's why I'm writting about it at first. When I was at funeral I had normal mood, but when priest who had read my g-grandma's thanksgiving and he read my name I started cry. That's all about funeral.
At the wake I met Agata and Roksana. We went to the gig and there was fine. Not super fantastic, but still cool. There were Flush, Kissed Pictures and Feekcja. I was there till the end.

Strasznie nie lubię jeśli ktoś ma jakiś problem ze mną, ma coś do mnie itp. i zamiast mi o tym powiedzieć wprost to daje mi to do zrozumienia w niezbyt miły sposób. Rozumiem, że nie jestem najprzyjemniejszą osobą na świecie, ale jeśli masz się na mnie obrażać i wkurzać to przynajmniej powiedz za co. Jestem zbyt dużym tchórzem, żeby Ci to powiedzieć na żywo, lub wiem że z takiej rozmowy mógłby się narodzić konflikt (czego NIE CHCĘ!!). Ale wiedz, że jeśli żartujesz tak do mnie to ja nie mam nagle niewiadomojakiego humoru. Taka akcja powtarza się już któryś raz z kolei i wierz mi to boli, jeśli chcesz rozśmieszyć bliską Ci osobę a ta odwraca się do Ciebie plecami z pretensjami o żart. W ogóle odnoszę wrażenie, że nasze relacje nie są już takie świetne. Staram się budować mur naszej przyjaźni, ale kiepski ze mnie murarz... tym bardziej, że jestem w tym sam. Pomóż mi, albo kup buldożer. Męczy mnie ta syzyfowa praca.

PS. Opcję komentowania dla anonimów zostawiłem ze względu na Lidkę, bo wiem, że czasami komentuje moje jakże tragiczne notki. Więc proszę jeśli nie macie konta google, to podpiszcie się poniżej komentarza, ok? Dzięki serdeczne:)
PS2. Domyślam się już kto mi komentarz napisał, ale to jest 90% pewności xd

27.03.2011

One extraordinary saturday.

Było zajefajniejedwabiście ! Ale zacznę od początku...
Część I
Jak zwykle w soboty rano wstałem z łóżka. Możnaby powiedzieć, iż jest to na swój sposób niezwykłe, bo codziennie wstaję z łóżka. Nigdy nie wyskoczę, nie odlecę ani nie teleportuję się z miejsca na miejscę tylko zwyczajnie wstanę. Zazwyczaj w soboty wstaję z własnych potrzeb. Wtedy wstaję m.in. z głodu, z potrzeb fizjologicznych lub po prostu obudziłem się i nie mogę zasnąć. Tym razem wyszedłem z łóżka z zupełnie innego powodu. Tym powodem był tata stojący w drzwiach każący mi się ubierać. Na miłość Boską! Przecież to sobota! Te słowa jednak zachowałem dla siebie, bo wiedziałem że nie muszę się ubierać z byle powodu. To dziś miałem jechać do Focus Mall. Babcia postanowiła sypnąć mi gotówką na ubrania z okazji moich urodzin. Śmieszne jest to, że moje urodziny wypadają w maju... Nie, jednak to nie jest śmieszne. Wracając do tematu ubrałem się dość szybko, zjadłem śniadanie, wziąłem telefon i słuchawki i byłem gotowy do drogi. W samochodzie słuchałem muzyki naprzemian z przedostającym się przez moje słuchawki "Za 200 m skręć w prawo". Kiedy byliśmy w galerii nie zwiedziliśmy za dużo sklepów. Moim celem było jedynie kupić spodnie. Jednak markowe jeansy dłużej się trzymają niż te "rynkowe". Mój wzrok przykuły jednak dwa T-shirty. Bez zastanowienia kupiłem je. To był mój błąd - bez zastanowienia... Przecież jeśli koszulka ma markowy nadruk to nie będzie kosztować 30 zł. Jednak postaram się to przeboleć. W następną sobotę odrobię znaczne straty na rynku i w lumpeksach. Zostawię jeszcze sobie pieniądze na jakąś koszulkę z zespołem, np. AC/DC, RHCP, Closterkeller lub nowo odkrytego i pokochanego Eluveitie. Mam gdzieś to, że nie umiem wymienić składu tych zespołów czy ich dyskografii. Nie jestem fanem tych ludzi (za wyjątkiem Anji Orthodox), tylko ich muzyki. Nie obchodzi mnie, w którym roku powstał zespół, ile lat ma basista, czy jakie majtki na danym koncercie nosił perkusista zespółu. Po zakupie ubrań poszedłem z rodzicami coś zjeść. W końcu zjadłem pizzę, na którą miałem od dawna ochotę. Ta jednak nie spełniła moich oczekiwań. Była za gorąca i ciasto było sztywne jak deska. Nadal mam ochotę na pizzę z ciągnącym się serem, miękkim ale dopieczonym ciastem i z idealnym sosem pomidorowym.
PS. Zakochałem się w muzyce 'chillout'.
Część II
Po powrocie do domu poszedłem do siebie na górę wziąć bilet na Farben Lehre i puszkę. Owa puszka spędziła noc w mojej szafce po tym jak w piątek kupiłem ją (a właściwie to kolega mi ją kupił, a ja dałem pieniądze) z nadzieją na otwarcie jej tego samego dnia. Niestety grając w karty na placu zabaw zupełnie o niej zapomniałem i musiałem przemycić ją do domu. Kiedy już szykowałem się do wyjścia na autobus okazało się, że tata chce mnie podwieźć bo i tak jedzie do sklepu w Tomaszowie. Na moje szczęście nie zauważył puszki w kieszeni mojej kurtki (moja kurtka ma bardzo duże kieszenie). Gdy mnie odwiózł na miejsce spotkałem się z Agatą, Roksaną i Pasiukiem. Potem doszedł Szkudi i poszliśmy do sklepu. Spotkaliśmy jeszcze Martynę, Kasię i Lesia. Razem, ale bez Szkudiego poszliśmy do Biedronki (sklepu dla najuboższych) po butelkę a potem już prosto na osiedle Niebrów. Umiejscowiliśmy się za garażami, gdzie wypiliśmy zawartości butelek, puszek itp. Ja zostawiłem sobie puszkę (tą, która spędziła u mnie noc) na "po koncercie". Gdybym wypił jeszcze ją to nie wiem czy bym dotarł na koncert. Ok. 18 poszliśmy w stronę Tkacza. Najpierw grała Izolatka jako support. Na miejscu spotkałem wielu przyjaciół i znajomych, w tym część ze szkoły. O jednej osobie całkowicie zmieniłem zdanie na bardzo pozytywne. Następnie zaczął grać zespół Farben Lehre. To co się działo na koncercie przeszło moje oczekiwania. Gdybym mógł powtórzyć ten dzień to nie zmienił bym nic, a nic. Jedyne co mnie negatywnie ruszyło na koncercie to postawa członków zespołu wobec znalezionej strzykawki z insuliną. Chciałem, żeby pomiędzy piosenkami ogłosili jej znalezienie, ale ich to nie ruszyło. Jako zespół grają świetnie, ale jako ludzie są bez serca.
Na koniec chciałbym pozdrowić wszystkich tych, z którymi mogłem miło pogadać lub się zapoznać i byli na koncercie! :D

23.03.2011

It's more than great

Wesoło :) Dziś Dzień Narodów. Było wspaniale ! Właśnie oczekuję drugiej części zdjęć od Raffci. Tymczasem wstawię jedno swoje zdjęcie...
Patrycja and Michał
... i jedno Raffci...

I as a vampire
... i jedno Oldżi...
Raffaella behind her Canon

...i jeszcze jedno Raffci
Myself and Patrycja as vampires and Karolina as a gypsy :)
To wszystko na dziś :)

21.03.2011

21.03

Dzień wagarowicza. Ja, Agata, Roksana, Kasia i Lesiu. Małe groty. Perła i Igristoje. Fajnie było. Mam bilet na Farben Lehre. I ogółem jest cudownie :) Sialalalaa. Tereferebum :D Kocham was wszystkich.

Truant's day! I, Agata, Roksana, Kasia and Lesiu. It was great.  I love them. I've got ticket to Farben Lehre gig. Fantastic :)

Dedy dla nich i Hali :)

17.03.2011

Filmoteka: Listy do Julii

Młoda amerykanka Sophie (Amanda Seyfried) i jej narzeczony Victor (Gael Garcia Bernal) postanawiają spędzić swój przedślubny miesiąc miodowy we Włoszech, a dokładniej w Weronie. Dla Victora jest to okazja by poznać smaki włoskich potraw co będzie przydatne do jego nowej restauracji w Nowym Jorku. Niestety jest on tak pochłonięty pracą, że nie ma czasu dla swej ukochanej. Sophie to nie przeszkadza, bo w tym czasie postanawia zwiedzać miasto. Dziewczyna natyka się na dom Julii Kapulet. Pod jej balkonem setki kobiet z całego świata zostawia listy z prośbą o miłosne porady. Okazuje się, że na te listy odpisują "Sekretarki Julii". Sophie jest tym mile zaskoczona, lecz nie ulega namowom by ta do "Sekretarek" dołączyła. Następnego dnia amerykanka postanawia pomóc pozbierać zostawione listy. Przypadkiem natyka się na zapisek z przed ponad pięćdziesięciu lat. Jest tak poruszona całą sytuacją, że postanawia osobiście odpisać na ten list. Nie mija tydzień a do Werony przybywa Claire (Vanessa Redgrave), nadawczyni listu wraz z jej wnukiem Charlie'm (Christopher Egan). Claire postanawia odnaleźć swoją dawną miłość a Sophie chce jej w tym pomóc. Wzloty i upadki bohaterów oraz nieoczekiwany bieg wydarzeń sprawią, że widz nie raz zaśmieje się i uroni nie jedną łzę.
Ogółem film moim zdaniem zasługuje na ocenę 7/10.

12.03.2011

A poem or another sad song to sing.

Widzę Cię jak milczysz umownie w swego umysłu przestrzeni.
Słyszę szept Twych pragnień przedzierających się przez krzyk ciszy.
Jesteś niepoprawnie sceptyczny sądząc, że nikt Cię nie odmieni,
ale mylisz się i prawdę owinientą wśród rymów usłyszysz.

Czas leczy rany, lecz bardzo mozolnie, a On się nie spieszy.
Bądź ciałem nawet w kosmosie, lecz duszą tu, na Ziemi.
Pomogę Ci, bo mam świadomość, że Cie to w głębi ucieszy.
Patrzę jak Twoja psychika kolorami tęczy się mieni.

Enigmatyczność zostaw dla mnie, bo chcę by ją docenić.
Sam być taki próbujesz milcząc jak pod miotłą myszy.
Jestem tu, by Ci pomóc i nie uda Ci sie tego zmienić.
Więc spójrz mi w oczy i powiedz czemu tak grzeszysz.

9.03.2011

Archive and list.

I have just readed my first notes.... Gosh! When I saw that I was like 'what a dumbass'. I don't know should I laugh or be embarassed.. OK whatever. Now I know how stupid I was. It's curoius how person can change itself... I think I am now more experianced, previously I was a kid but now.. I hope you know what I mean. My best note in my opinion is 'Dawniej, wczoraj, dziś'. It's so enigmatic and I'm proud of it. None of my friends could read this text and knew what I meant. NessMarie said that this is notable.

Właśnie przeczytałem swoje pierwsze notki... Boże! Kiedy to zobaczyłem nie wiedziałem czy śmiać się czy zapaść się pod ziemię.. OK nieważne. Teraz wiem jaki głupi byłem. To ciekawe jak osoba może się tak zmienić... Teraz uważam że jestem bardziej doświadczony, wcześniej byłem dzieciakiem, ale teraz... Sami wiecie. Wg. mnie najlepszą notką na blogu jest "Dawniej, wczoraj i dziś". To jest takie zagadkowe i jestem z tego dumny. Żaden z moich przyjaciół nie mógł się domyśleć o co w tym chodzi. NessMarie powiedziała że to jest godne uwagi (czy jakoś tak).

I want to whatch some movies and read books. I don't want to forget a title so I made a list.
Chcę przeczytać parę książek i obejrzeć jakieś filmy. Żeby nie zapomnieć tytułów zrobiłem listę:

Movies:
01. Legion
02. The Chronicles of Narnia: The Voyage of the Dawn Treader
03. Letters to Juliet
04. The Lovely Bones
05. Their Eyes Were Watching God
06. Inception
07. Black Swan
08. The Merchant Of Venice
09. The Haunting in Connecticut
10. The Sea Inside

Books:
01. William Shakespeare - "Hamlet"
02. Stephen King - "Tommyknockers"
03. Stephen King - "Duma Key"
04. Dante Alighieri - "Divine Comedy"
05. Dan Brown - "The DaVinci Code"
06. Leila Aboulela - "Minaret"

So that's all. I hope that tomorrow we will watch next part of "King's speach". Fantastic film. Good night.
Your faithfully,
Mateusz :)

4.03.2011

Journey

I'm not type of person who stand in one place all the time. I want some adventures. My dream is go holiday on my own with my best friends. First it can be a travel in Poland but I want to go to Italy. I was in Italy once (actually twice but second time I only went to italian amusement park). When I travel somewhere most beautiful is music which sounds in your headphones when you're looking out the window and see how you're moving. It's so climatic. I love moments like that. Sometimes I'm thinking that this is main reason for my travelling. But it's not true. I love new places, fabulous time with friends, beautiful pictures and lot of experiences. You know what? I will save my money from now until I'll be 18 because then I'll go to Italy! Of course I hope that one of my friends come with me, because lonely journey it's no journey. So please read and accept my idea. I promise that you wont regret.

Red Hot Chilli Peppers - Snow (Hey Oh)
I love songs like that when I'm travelling by luxury coach for example :)

27.02.2011

Box with milk chocolate

Last two days were pretty cool. First of all friday was really great because:

Primo - we had many replacements in school because there weren't our polish, geography and chemistry teachers.
Secundo - in friday was punk rock gig in 'Impuls' club. It was really most amazing gig I've ever been. I met there some people, but about one person who came I can say persona non grata. I hate stupid, ignorant people who treat girls like toys. I think that Roksana also hate these people. When she saw this person I thought that she's going to punch him in his face. Unfortunately she didn't. I'm too big coward to do this. Anyway. Gig was great. There was good music, there was pogo. I can't wait to go to the next gig. So please come, there is so much fun.
Now you know that my friday was great, but saturday was way better. Lidka wrote to me on Gadu-Gadu chat. I didn't expect that. Our chat made me very happy. We make up and soon we're going somewhere. I hope that our meeting make new start to us.

23.02.2011

Poem

Siedzisz przede mną i słyszę jak i co myślisz.
Niczym rok jesteś latem, by później stać się zimą.
Uśmiechem mnie obdarowując zabierasz go grymasem.
Czuję, że umieram razem z Twoją miną.
Nie widzisz Tego, bo rolą mą grać żywego
Człowieka niczym słoneczniki latem.
Dlatego raduję się i śmieję się, lecz nie całkiem,
Bo to co daleko stąd płacze jest dla mnie całym światem.
Uśmiech więc jeszcze raz wzniosę ku wam.
I również tym razem wszyscy go zobaczycie.
Nie będę płakał, bo i tak nikt nie usłyszy.
Z resztą i tak nie mam po co, bo za bardzo kocham życie.

20.02.2011

Memories

I want to share some pictures of best days of my life. Of course I haven't a digital camera so I can't take photos in every moments of my live. I have so much pics form Raffcia (www.barevraffchan.blogspot.com) and from Ala (www.alniac.blogspot.com). But there was more beautiful moments but no photos :( If human body could take pictures...
It's from our school ball. On the pic Jaśmina (my wife) and Raffaella (daughter).

Daria, Raffaella, Ola/Cziken, Ala (background), I and Jaśmina. We look like a family, aren't we?
It's from Spain. This 'Bieber' look made by Iluzja and my hair stylist.

Kornel, myself, Jaśmina and Szymon
Still Spain
Jaśmina (background), Patka, Ewelina/Iluzja (my stylist), I and Ola/Cziken
From meeting in Raffcia's home. Raffaella and Raffaell and bottle of Tymbark :D
There was very very hot!
Daddy and daughty (?!)
Kasia (still in Raffcia's home)
Ola and I. Our holiday meeting :)
There was really cold ;p Meeting with Martyna and Lidka.
Still with Lidka and Martyna
I with Tina (now she's way bigger). In Lidka's house
Our family :D In Raffcia's room. Btw I look like emo xD

Coocking with students from abroad. Raffcia looks great :)
Natalia. Yes, she's russian and she smiles.
I with Damarys.

You know what? I found today a bracelet with some colorful squares. On these squares are letters F-R-I-E-N-D-S. This bracelet gave me special person. We were good friends, but something started crushing. We argued more often and I said stop. I could do something else. Go by more peaceful way. But I didn't... Now we don't talk with each other and even this person will forgive me our relationship will not be the same.

Wiecie co? Znalazłem dziś bransoletkę z kolorowymi kwadracikami. Były na nich literki F-R-I-E-N-D-S. Tę bransoletkę dała mi szczególna osoba. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi, ale coś zaczęło się między nami psuć. Częściej się kłóciliśmy i bardziej poważnie. Powiedziałem dość.  Mogłem zrobić coś innego, pójść bardziej pokojową drogą, ale nie poszedłem... Teraz nie rozmawiamy ze sobą i nawet jeśli ta osoba mi wybaczy kiedykolwiek to nasze relacje nie będą już takie jak kiedyś.