19.09.2011

Hejnana

Nie ułatwiasz mi zadania. Nie ułatwiasz mi w ogóle! Ty po prostu jesteś i to mnie dobija. Choroba powraca... Pewnie nie wiesz, ale ja umieram, choć ty nic nie robisz. Ale ja lubię umierać. Chcę zabijać się słodkim narkotykiem. Znowu powtórzą się błędy z przeszłości. Będę olewał to co ważne dla głupiej sprawy! Dla choroby...
Mam kolca. Boli jak cholera ale było warto. Czekam na drugiego. Dziękuję Justyna :* Teraz mogę w końcu zaszpanować ciałem obcym w moim ciele.
Będzie wycieczka. Do Londynu. Nie stać mnie. A szkoda. Chciałbym zwiedzić. Może przy dobrych ocenach babcia się dołoży. Ach właśnie.... oceny. Przez nie nie jadę na Behemotha. To moja decyzja. Z resztą koncert jest w niedzielę i wrócił bym dopiero o 2 w nocy w poniedziałek. Zaśpię do szkoły. Za wiele razy odpuszczałem sobię szkołę dla przyjemności. Teraz muszę to zmienić...

18.09.2011

Odejdź, odejdź, odejdź!

I. To znowu się dzieje. Powrótka z rozrywki. W zeszłym roku jakoś dałem radę przeboleć tę prawdę, ale boję się, że teraz znowu będę robił takie głupoty jak poprzednio. Co ja gadam.. Już robię.
"Przebudzenie zaboli Ciebie jak nigdy nic"
II. Wczoraj byłem częścią wydarzenia kulturowego. Razem z koleżanką zapraszałem gości do obejrzenia wystawy sztuki. Miałem na głowie irokeza a także cały ufarbowany byłem na srebrno-złoto. Było mi bardzo miło, że mogłem w czymś pomóc. Dostałem nawet różę. Ciężko było dopiero gdy musiałem wracać na pieszo do domu. Na szczęście jaśnie państwu mamie i tacie przypomniało się, że mają syna oraz, że nie mieszkają w centrum miasta tylko na prowincji, gdzie troche się idzie...
III. W Tomaszowie będzie koncert mojego ulubionego zespołu Closterkeller! Znać mi o tym dała Lidka za co po raz tysięczny bardzo Ci dziękuję. Będę choćbym miał się tam czołgać.

13.09.2011

"Ludzie"

Pozostajemy bez winy, taka nasza rola.
Czy faktem nie jest to, że jesteśmy najgorszymi obrońcami samych siebie?
Sądowy obrońca rozumie drugą stronę,
Znajduje też dobre argumenty i jest rzetelny.
A ja..
Żyję wśród stada goryli.
Zżerają te SWOJE banany,
Włażą na SWOJE drzewa,
Mają SWOJE sprawy
I nigdy cudze.
Nigdy... (ZAWSZE)
A banan jak banan, nigdy się nie odezwie.
Jest ponad stadem tych małp - dlatego rośnie tak wysoko.
Jest cichy, opanowany, nie komentuje głupot.
Natomiast goryl... drapie się po tym swoim zadzie,
Ryczy na widok spadającego liścia
Oraz skacze na dźwięk gwizdka.
Niby naczelny a jaki bezczelny.
Zaśmieje Ci się prosto w twarz, odgasi papierosa i sobie pójdzie.
Głupia małpo ja nie jestem bananem!
Mnie nie możesz zjeść, ja jestem trujący!
Nie możesz mnie także zgnieść bo kłuję!
Zostaw w spokoju mnie oraz banany, bo pożałujesz.

8.09.2011

Ha ha ha!

Nie znoszę ludzi, którzy mają problem z moimi znajomymi, których darzę sympatią. Robienie sensacji na miarę udanych pierwszych prób teleportacji lub ujawnienia sekretów rządu Stanów Zjednoczonych z byle powodów weszło w modę. Na szczęście moda przemija i to co było trendy staje się passe. Niby już tak starzy a wciąż zalatuje podstawówką.
Stałem się bardziej bezpośredni jeśli chodzi o kłótnie. Już nie tylko tłumię w sobie emocje ale potrafię je namalować słowem. Nie jestem na tyle odważny, żeby podejść do kogoś i od razu powiedzieć że mam jakiś problem, ale daję to wyraźnie do zrozumienia. Co prawda kiedyś nie raz powiedziałem wprost co myślę na dany temat ale to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Staram się być miły, wyrozumiały, grzeczny ale jeśli ktoś mnie wyjątkowo zdenerwuje mam ochotę go rozsadzić.

Zauważyłem, że ostatnio zacząłem pisać tylko takie bardziej smutne posty. A to się żalę, a to narzekam, skarżę się, denerwuję i wypłakuję. Trochę mało we mnie pozytywnego życie tu na blogu, choć wydaje mi się, że w "realu" taki nie jestem. Cieszę się z wielu rzeczy więc nie myślcie sobie, że stałem się emo. O nie! Ja kocham życie i kocham ludzi, którzy mnie otaczają! No... większość. Dużą część... W sumie to grupkę, ale to jest najukochańsza grupka jaką mógłbym sobie wyobrazić. Oczywiście liczebnie przeważają ludzie którzy mnie denerwują do potęgi, ale liczy się jakość, nie ilość. Moja mała, najlepsza na świecie grupka spokojnie miażdży wszystkich pozerów, idiotów, złośliwców, kłamców, manipulantów, pseudo-inteligentów i inne ułomności tej planety. Jak zarobię już ten pierwszy milion to kupię ogromną willę, żebyśmy się wszyscy tam pomieścili!

4.09.2011

Kat

Wczoraj z Justyną, Roksaną i Pasiukiem wyjechaliśmy na koncert do AŁ. Na samym początku nie podobało mi się zbytnio. Było upalnie, byłem bardzo głodny, chory i zespoły nie przypadły mi do gustu (oprócz Electric Chair). Na szczęście poznaliśmy grupkę sympatycznych ludzi i jakoś wpasowaliśmy się w tłum. Na Titusa poszliśmy pod scenę (świetnie grali). Tam spotkałem Agatę i Cezarego oraz kuzyna i kuzynkę. Z kuzynką i jej znajomymi poszedłem się napić. Wróciliśmy na Flapjacka który to nie szczególnie mi się spodobał. Na Kacie poszedłem pod scenę, ale nie długo dane mi było skakać, bo ból brzucha dawał się silnie we znaki. Musiałem resztę występu spędzić siedząc pod drzewem i oglądając go z pewnej odległości. Przyznam się, że trochę żałowałem tego, że spać mieliśmy pod gołym niebem. Ostatecznie razem z dwoma nowymi kolegami poszliśmy spać za stacją benzynową, po czym rano pojechaliśmy do Łodzi. Tam nie było lepiej, bo poszliśmy spać na pomniku na Placu Wolności. Ja spałem oczywiście najdłużej. Głód, nieprzyjemny zapach oraz chore gardło zrekompensowała miła niespodzianka. Mianowicie jakąś niecałą godzinę przed odjazdem pociągu do TM spotkaliśmy Romana Kostrzewskiego! Nie spodziewałbym się, że wokalista takiego zespołu będzie przechodził niedaleko nas. Niewiele myśląc razem z Justyną i Roksaną poszliśmy poprosić go o autografy. Okazało się, że był tak miły, że zaproponował jeszcze zdjęcie! Do tego mam film, bo jego dziewczyna, która chciała nam zrobić zdjęcie nagrała paru-sekundowe wideo. Pasiuk z nami nie chciał pójść, ale na koncercie złapał kostkę gitarzysty więc też miał swego rodzaju pamiątkę. Zastanawiam się czy jechać za 2 tygodnie na Acid Drinkers... Muszę tylko zrobić coś, czego nie udało mi się zrobić wczoraj. Znaleźć lokum.