27.06.2013

Sny

Pomysł, żeby napisać o śnie częściowo ukradłem od Majkela. Częściowo, ponieważ pomimo tego, że w pamięci mam jego notkę o śnie to dziś rano tuż po przebudzeniu pierwsze o czym pomyślałem to "O krowa, jaki sen... Wrzucę to na bloga!". Po czym poszedłem dalej spać i nadszedł kolejny, "interesujący" sen.

Sen nr 1
Od razu zaznaczam, że wiele rzeczy z tego snu ma odwzorowanie w rzeczywistości, ale o tym będę pisał w nawiasach. A oto jego treść:

Tego dnia miałem się spotkać z Lidką o 13 (true), a później z Agatą (half-true; o 15 wychodzę dziś z Karo, Kaśką i paroma ludźmi, których obecności nie jestem pewien). Do 13 byłem umówiony z Patrycją na wizytę w tomaszowskim uniwersytecie (wtf?!) na tzw. "drzwiach otwartych". Jednak już tam będąc dosłownie wszyscy stracili poczucie czasu. To było jak zahipnotyzowanie niewiadomo jakimi specyfikami. Dopiero po niewielkich zamieszkach wywołanych przez straż miejską opuściliśmy uniwersytet. Wtedy zrozumiałem, że jest po godzinie 22. Byłem przerażony. Opuściłem bez słowa wyjaśnienia dwa spotkania, na które byłem umówiony. Poza tym ostatni autobus do mojego domu był duuużo wcześniej i nie mam jak wrócić. Postanowiłem iść do Lidki i ją przeprosić. Jednak w drodze do niej spotkałem sympatycznego pana żula, który miał w ręku wino Carlo Rossi. Zagadał do mnie i postanowiliśmy je wypić razem. Poszliśmy do jakiejść knajpy chyba z "chińskim żarciem". W pewnym momencie zapytałem czy ma coś na koncie, żebym mógł zadzwonić. On wyciągnął popsuty telefon i zaczął się śmiać. Wyszedłem. Chciałem zapytać kogoś o telefon. Na szczęście spotkałem kolegę, który powiedział, że ma zadzwonić, ale zaczął biec co chwila się odwracając w moją stronę, jakby chciał mi powiedzieć, żebym biegł za nim, ale ja nie nadążałem. W biegu spotkałem koleżankę z klasy, która też nie miała jak zadzwonić. Więc biegłem dalej i dalej, ale kolega był coraz dalej. W końcu sie obudziłem.


Sen nr 2
Ten mi się dużo bardziej podobał. Już nie pamiętam z niego tak wiele. Był bardzo surrealistyczny.

W nocy u siebie w domu obudziły mnie hałasy. Wyjrzałem przez okno. W ciemnościach była 2 młodych ludzi (chłopak i dziewczyna). Podszedłem do nich i pytam co tu robią. Oni mi powiedzieli, że szukają czegoś o co prosiła moja babcia (która nota bene ze mną mieszka obecnie). Jednak wiedziałem, że babcia wyszła do pracy. Upewniłem się, że jej nie ma i zaatakowałem chłopaka. Jakoś się tym nie przejął, tak samo dziewczyna. Jednak powoli zaczęli opuszczać mój teren. Chłopaka cały czas trzymałem, żeby nie uciekł. Wyszliśmy wszyscy na ulicę. Pojawiło się więcej ludzi. Dosłownie się teleportowali, a wśród nich była Agata. Ona zaczęła mi tłumaczyć, że to jest ich praca. Dostali moce od jakichś dziwnych ludzi (ich pracodawców), żeby się mogli teleportować i okradać ludzi z drobnych rzeczy. Sama woli okradać tych bogatych, dlatego poprosiła, żeby pracodawcy przydzielili ją do jakichś gwiazd. Tej nocy okradła Piotra Roguckiego, co jej się bardzo spodobało, bo go uwielbia (ale tylko we śnie) i mogła widzieć jak śpi. Zainteresowało mnie to, więc ją poprosiłem, żeby wkręciła mnie do tej pracy. Zrobiła to. Miałem jakieś zlecenie z dwiema dziewczynami. To było we Włoszech. Teleportowaliśmy się do jakiegoś wielkiego parku, gdzie były fontanny. Szliśmy tamtędy długo, aż doszliśmy na jakiś festiwal dla dzieci, który organizowała moja rodzina, a szczególnie młodsza siostra. Jednak coś im nie wypaliło i siostra poprosiła mnie czy nie mógłbym się przebrać za księżniczki Disneya. Więc przebrałem się za Pocahontas i ku uciesze małych dzieci robiłem z siebie idiotę na scenie (nie pierwszy i nie ostatni raz). Dalej coś jeszcze było, ale nie do końca pamiętam. Więc na tym pozytywnym (dla dzieci, nie dla mnie) akcencie zakończę.

23.06.2013

Gagarin i Andromeda

Przebił się dla niej przez atmosferę.
Ona leciała do niego na Pegazie
Uciekając od Cefeusza i Kasjopei.
Spotkali się przemierzając drogi mleczne.
Jednak ujrzawszy tę jedyną piękność
On zaczął spadać na Ziemię.
Zapomniał, że im wyżej się wzbije
Tym upadek będzie bardziej bolesny.
Ona opłakiwała jego odejście
Patrząc jak znika.

On był zwykłym człowiekiem,
Ona zaś konstelacją.

16.06.2013

anything but dawn

Good bye, city at night. I'll never see you again. All the shining stars I've seen are dead now and there's nothing that can bring them to life. Early mornings, lying down on the grass with this dew on my face thinking about the things I could see, but I never saw. Those times I had started waiting for dusk, happy as hell but ended wanting anything but dawn. I love those nights, but I'd rather keep them in my memory, than feel them once again. So, good bye, city at night.

3.06.2013

Teksty

Spotkała mnie wena ale szybko sobie poszła :(
Chciałem napisać jakiś fajny tekst ale mam tylko pierwszą zwrotkę i tyle. No i jedno zdanie, przez które dostałem natchnienia, a brzmi ono:
I don't want to end up like Jack.
W sumie tyle mam do przekazania.
Aha i jeszcze roztrwoniłem mnóstwo pieniędzy w sumie na nie potrzebne rzeczy i na studia pewnie mi nie zostanie nic, więc muszę iść do pracy. MUSZĘ. Najchętniej bym dawał korepetycje, albo roznosił ulotki, bo do niczego innego się nie nadaję. W ogóle tak sobie myślałem o ludziach z pasją, że dążą do czegoś w życiu. A ja? A ja nie mam marzeń, nie mam planów ani nic. Nie wiem kim chcę być i mnie to jakoś średno obchodzi. Nie chcę tylko skończyć na ulicy. Tak sobie myślałem, że fajnie by było może zostać pisarzem. Albo aktorem. Nie wiem. Zagrałbym w jakimś lipnym serialu jak postać epizodyczna albo jako statysta i pewnie na tym by się skończyło. Ech.