31.08.2011

Who you think I am?

I. Już wiem, jak powinna wyglądać moja pierwsza notka: " Hej, jestem Mateusz i nie jestem idealny". Nie potrafię wszystkim dogodzić i często wkurzam się na ludzi. Szczególnie na tych co mają mnie za osobę do towarzystwa, a nie za Mateusza. Cóż, przez to więcej ludzi chce ze mną spędzać czas, bo słucham. W czasach megafonów, mikrofonów i słuchawek brakuje nam słuchaczy. Jaki pożytek z radia skoro nie ma ono dla kogo grać? Żaden... Dlatego w chwilach między moimi audycjami nie robię sobie przerwy na kawę, tylko nasłuchuję. Tyle, że audycje stają się co raz krótsze a słuchanie dłuższe. I tak też się czuję. Jak słuchacz. Kolejna nieznana osoba, nieistniejąca w cudzym świecie ale do kogoś musimy mówić. Moje zadanie to: być.
II. Mam pewne plany na przyszłość. Należy do nich chodzenie na dodatkowy angielski razem z Segiko. Może wtedy zdam rozszeżoną maturę z angielskiego na 70%. Dodatkowo w sobotę jadę na Kata do Aleksandrowa Łódzkiego. Wracam w niedzielę. Cieszę się że mam jeszcze przyjaciół dla których jestem Mateuszem. Czas pokazuje z kim można a z kim nie.

29.08.2011

...

Zawiodłem się ostatnio na stałości humoru. Czy sposób życia musi zmieniać się tak często? Czasem żałuję, że za bardzo się w coś wczuwam, bo kiedy zanurzam się tak w medytacji nad celem to nagle ktoś mnie wybudza. Troche boleśnie, ale rana jak rana - zagoi się.
Pokonałem smoka fizyki. Było bardzo ciężko i co prawda zrobiłem to szczęśliwym trafem, ale los/traf/przeznaczenie i tak się liczy. Z resztą nie długo potrwa mój triumf, bo teraz czas na długą walkę z bossem.
Chcę się uzależnić, bo sprawia mi to przyjemność. Trucizna ma być mym narkotykiem, a skutkiem słodka śmierć. Cudowny jad na serce spadł. W ranę się wdał, przyjemność mi dał. Jak dobrze, że mam jeszcze białe krwinki, które mnie chronią przed pozornym szczęściem.
Czekam na przesyłkę bardzo dla mnie ważną. Listonosz chyba omija mnie szerokim łukiem. Ucieka, kiedy go gonię i rozpływa się kiedy go wreszcie łapę.

19.08.2011

Expectations

I. Zegar, który pędził jak szalony nagle zwolnił do minimum. Stoi w miejscu. Wie, że go obserwuję. Dopiero kiedy zasypiam ze znużenia przeskakuje o całe godziny do przodu. Pokazuje mi odległość do koszmaru z jakim mi przyjdzie się zmierzyć na jawie. Cóż, wiedziałem że to w końcu nadejdzie, ale nie wiedziałem, że tak szybko. Koszmar niczym bogin z Potterowskich serii zmienił się w to czego obawiałem się najbardziej. Sielanka zmienia się powoli w masakrę. Myślę, że jakoś to przeżyję. Taką mam nadzieję...
II. Też czasami myślicie o tym co sprawiłoby, że to czego tak nie lubicie stanie się choć trochę weselsze? Ja wiem co mi poprawi humor wtedy kiedy będę potrzebował życia. Na prawdę by mnie to ucieszyło, choć to nie zależy ode mnie ani trochę. Jedyne co mogę zrobić to zapalić świeczkę, pomyśleć życzenie i zdmuchnąć płomień. Oby się spełniło.
III. Jeśli wyzyskiem nazywamy czerpanie zysków z cudzej pracy, a sami się do niej nie przykładamy to ja jestem chyba jednym z największych wyzyskiwaczy świata. Strasznie mi głupio z tego powodu. Najlepszym na to dowodem jest to, że piszę o tym tutaj na blogu, zamiast powiedzieć wprost. Wstyd mi się do tego przyznawać. Przepraszam a jednocześnie dziękuję za dobroć jaką mi okazano. Może tego nie okazuję, ale zapamiętam to i odpłacę się w odpowiedniej chwili.
IV. Gdy jedno z przyjaciół jest smutne to powinno się je pocieszyć, prawda? Tylko czasem trzeba wiedzieć czemu jest smutne, ale pytanie o sytuację jest nietaktowne i niezręczne. Pomogę jak umiem, obiecuję. Nie pytam o szczegóły, bo nie chcę wyjść na wścibskiego. Zawsze możesz na mnie liczyć, pomimo mojego braku talentu do pocieszania.
V. Znowu coś mi nie działa z kontem na bloggerze. Nie mogę dawać komentarzy m.in. Raffci, Segiko. Wiedzcie, że czytam oraz wkurzam się kiedy po raz tysięczny nie mogę napisać niczego pod waszymi notkami.

15.08.2011

Sadness and strife

I. Z drugim człowiekiem jest jak z drabiną; im wyżej się wspinasz, upadek bardziej bolesny. Co prawda masz świadomość, że szczebelki mogą nie wytrzymać a mimo to starasz się wejść wyżej. Cóż, drabina już prawie w pół złamana a ja dopiero teraz powoli staram się zejść. Jak mawiają: szczury wyskakują z tonącego okrętu. SS Titanic - zawsze go lubiłem. Niestety ta historia nie kończy się happy end'em. A może jednak? Może tym razem statek nie zatonie? Na moje nieszczęście to ja jestem szczurem i dla mnie za późno. Wyskoczyłem. Czy uratuję się na dryfujących deskach rozbitego okrętu? A może to ja zatonę, bo okręt się jednak nie rozbije? Pozostaje mi czekać.

II. Od zawsze chciałem mieć brata. Nie, to nie prawda. To może tak: od zawsze chciałem mieć rodzeństwo. Bzdura! Chciałeś być jedynakiem. No tak, ale po narodzinach siostry... Chciałeś być jedynakiem jeszcze bardziej. Niby tak, ale to się zmieniło. Z resztą wróćmy do tematu. Od zaw... Ekhm! ...jakiegoś czasu chciałem mieć brata, bo zacząłęm odczuwać skutki jego braku. Co innego mieć siostrę a co innego brata. To byłaby chyba jedyna osoba, która wiedziałaby o mnie wszystko. Nigdy nawet nie miałem "najlepszego przyjaciela", który byłby dla mnie jak brat. Pomimo tego, że mam ukochaną siostrę to mentalnie jestem jedynakiem i powiem wam, że to uczucie nie należy do najprzyjemniejszych. Teraz na prawdziwego jak i zastępczego brata za późno. Pewnie jakoś to zniosę... chyba.

III. Znowu przyśniła mi się ona. Jak zawsze wesoła, energiczna, niezależna, potrzebująca miłości. Obudziłem się ze łzami w oczach. Takie noce przeklinam za ból, który niosą i jednocześnie błogosławię za to, że dają mi jej obraz.




Miałem wstawić zdjęcia wspaniałych upominków od mojej byłej żony, a obecnie siostry :)



Breloczek do kluczy z czachami. Jedyny powód, dla którego będę brał klucze z domu :)



Magiczna kartka. Magiczna dla tego, że kiedyś się zniszczy a mimo to jej wnętrze zawsze będzie dla mnie istniało :)




Cudowny t-shirt, który każdy chwialił jak go zobaczył :) I wcale nie pachnie hipisowskim sklepem :P

12.08.2011

Lelum polelum :)

W środę u Majkela. Fajnie było. Potańczyliśmy sobie i pośpiewaliśmy, zjedliśmy pyszne naleśniki i ogółem takie tam wygłupy ;) No odwaliłem na koniec. Co prawda nie bez powodu ale jednak przegiąłem trochę. Dziś w pracy z Halą się nachodziliśmy, nie ma co. Nogi prawie mi dziś odpadły, ale warto było. Potem do Jaśki z Raffcią. Pogaduchy, foteczki, pizza i wspaniałe prezenty od Jaśki z US. W następnym poście wstawię zdjęcia :)

7.08.2011

Conventus

W piątek miałem pracę razem z Halą. Poszło szybciej niż myślałem. Potem do Lidki a następnie spotkanie na metalowej. Świętowaliśmy z Lesiem, Kasią i Tomkiem dzień piwa. O 16 wbiliśmy na dziką plażę a z tamtąd na imprezę pożegnalną Pitera. Byli m.in. Agata, Lidka, Justyna, Daria, Karina, Abdul, Wokacz, Skrobek i Megger. Justyna i Agata przyjechały do mnie na noc. W sobotę pojechałem do kuzynki i siostry a w niedzielę do Lecha. W poniedziałek do Patrycji z Kasią, we wtorek praca z Halą, środa u Majkela a czwartek z Jaśką i Raffcią. Chciałbym, żeby te wakacje wiecznie trwały.