3.11.2011

You know that's simple. I'm just happy :)

Jestem szczęśliwy. Od jakiegoś czasu na prawdę czuję się szczęśliwy. Nawet wiem jaki jest tego powód. Pod koniec wakacji obrałem sobię za cel pomoc. Pomoc paru osobom. I nie chodzi mi o pomoc typu pożyczki albo dobra rada. Chciałem pomóc tak, aby moje konto stało się czyste. I chyba jednej osobie pomogłem. Nie chcę na razie zapeszać, ale na ten moment jestem z siebie dumny. Może to, że pomagam w ten sposób jest dość samolubne, wiem. Myślę jednak, że nawet bycie samolubem ma swoje zalety. Gdyby nie moja chcęć odpłacenia się, nie stało by się to, co się stało. Żyję też ze świadomością, że jeśli coś będzie źle to będzie to głównie moja wina, ale wtedy to już sobie tego nie daruję.
A propos mojej szczęśliwości to już choroba mi przechodzi. Myślę, że jednak mój umysł działa sprawniej. Jeszcze pare tygodni i będzie ze mną już dobrze. Potem zostaje tylko odbudować to, co choroba zniszczyła. Chociaż ona dawała mi w pewien sposób radość, to była tylko radość pozorna. Mimo, iż czułem się dobrze, jak nigdy, choroba ta była bardzo destruktywna, o ile nie śmiertelna...

W niedzielę odbył się koncert Closterkeller! Byłem z Roksaną i Moniką. Przed koncertem dziewczyny oczywiście musiały wypić, co potem przyniosło odpowiednie skutki... No ale tak, pełnia szczęścia, radość. Koncert może nie był zachwycający, bo promował nową płytę "Bordeaux", która nie szczególnie mi jakoś przypadła do gustu. Wolę stare dobre "Cyjan", "Graphite" choć całkiem nowy "Aurum" też nie jest wcale taki zły :) Wracając do tematu, najwięcej przyjemności sprawiła mi rozmowa z Anją Orthodox, wokalistką. To nie była prywatna rozmowa, bo było kilku innych fanów, ale sam fakt, że moja ulubiona artystka odezwała się do mnie sprawił, że chciałem skakać z radości. Poważnie, ona jest wspaniałą artystką. Może pod względem wokalnym nie przebija innych moich ulubionych artystów jak np. Simone Simons (Epica), Agnieszka Chylińska(ex-O.N.A.) czy nowo poznana przeze mnie Chiara Malvesiti (Crysalys), ale jest świetna pod wpływem osobowości, pisze genialne teksty, które nieżadko są dla mnie inspiracją. Cenię ją bardzo jako artystkę oraz jako prywatną osobę. Jedyne co mnie zasmuciło na koncercie to to, że nie miałem z kim dzielić radości. Monika musiała wcześniej wyjść, Roksana sobie poszła, wiele osób które zaprosiłem nie przyszły. Wtedy zrozumiałem, że nigdy nie osiągnę pełni szczęścia jeśli nie będę miał z kim go dzielić.

Jutro półmetek. Mam taki mały chytry plan. Jestem przebiegły, ale w dobrej sprawie :) Trzymajcie kciuki.

1 komentarz: