5.11.2011

Półmetek

No to już. Poszło i nie wróci (na szczęście). Półmetek nie był imprezą, na której się dobrze bawiłem. Myślę, że wielu osobom się spodobał ale nie mi. Ogółem nie przepadam za tego typu imprezami. Na balu gimnazjalnym gdyby nie sesje zdjęciowe oraz wygłupy z Jaśką, Raffcią i Czikenem to umierałbym z nudów. Oczywiście to nie był jedyny problem. Była jeszcze "Gwiazda wieczoru", której miałem ochotę zrobić coś złego (no, prawie mi się udało), o niektórych wyszło jacy są na prawdę, dużo osób zalało się w trupa, no i jeszcze najważniejsze - ogólna depresja. Po prostu miałem ochotę zabrać alkohol, uciec z tego półmetka gdzieś pod most i tam upić się do nieprzytomności. A wiecie dlaczego? Bo jestem skończonym dupkiem, dlatego. Zawszę muszę wszystko robić po swojemu. Staram się słuchać swojego serca, ale ono się często myli. Nie posłucham rozumu. Nie posłuchałem. Zazwyczaj słuchanie serca niszczyło życie tylko mi. Teraz spierdoliło je jeszcze paru innym osobom. Mógłbym usprawiedliwić się sentencją "Człowiek chciał dobrze, wychodzi jak zawsze". Niestety nie mogę. Oczywiście tak, chciałem dobrze i głównie chciałem dobrze dla innych, ale to tak tylko na 90%. 10% tego "dobrze" było przeznaczone dla mnie. Albo może i więcej... Sam już nie wiem. Fakt faktem, po części było to trochę egoistyczne. I między innymi za to siebie nienawidzę. Ale już, stało się. Nie zmienię tego. Niektórym po połmetku pozostał kac, innym ból stóp, jeszcze innym trochę wódki, sukienka, garnitur, zdjęcia. Mi po półmetku został gniew, smutek, ból i strach.

2 komentarze:

  1. Bez sensu, że półmetek nie pozostawił po sobie dobrych wspomnień... oby ze studniówką było odwrotnie ;) I nie przesadzasz z tym dupkiem? W końcu piszesz o tych 90%, to nie podchodzi pod dupkarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  2. jej, dziękuję. :) już druga osoba mówi mi, że piszę enigmatycznie, więc chyba coś w tym jest.

    nie mam pojęcia co się stało i nie wnikam, ale trzymaj się! nie jesteś skończonym dupkiem.

    OdpowiedzUsuń