20.11.2011

Life's a rollercoaster

Odżyłem. Znowu. Odrodziłem się z popiołów. Mówcie mi Feniks. Odrodzenie to cudowne uczucie. Jest Ci ciepło w żołądku (a może to ta herbata?), znów chce się żyć i jest po co. Kiedy wstaję z martwych, jestem w stanie zrobić wszystko. Nawet pracę domową z polskiego! Mam wrażenie, że popłaczę się ze szczęścia. Ostatnio się tak czułem po koncercie Closterkeller. Mam nadzieję, że wspaniały nastrój utrzyma się do jutra, żebym mógł się nim podzielić z innymi. Ale musiałbym nie spać. Boję się, że znów mi się przyśni ona. Cokolwiek. Na odrodzenie przydaje się Adele i Emiliana Torrini. Ta pierwsza jest trochę smutna, ale za to pocieszająca. Muszę jej spróbować na umieranie. Bo z tym umieraniem to jest tak, że przychodzi po narodzinach. Niestety, ale tak jest. Ja już umarłem wiele razy i powiem wam szczerze, że to boli jak cholera. O ile nie każde narodziny są tak wesołe, bo czasem budzisz się jeszcze w trumnie i nie wiesz co masz robić, a czasem na zimnej porodówce oblepiony krwią to umieranie jest zawsze takie samo. Zimne, bolesne, samotne pomimo tłumu. Im bardziej ktoś jest twardy, tym złamanie bardziej boli. Ale teraz przeżywam odrodzenie więc się cieszę. Nie przeszkadza mi nawet to, że skończył mi się zeszyt od matmy i zapomniałem kupić nowy. Ta moja mała reinkarnacja najpewniej będzie jeszcze długo trwała. Ale jak mawia moja nauczycielka od biologii "Katar leczony trwa 7 dni, a nie leczony tydzień" czy jakoś tak. To zdanie jest piękną metaforą dla mnie. Ostatnio mam manię metafor, ale z tej sam skorzystam. Dla dobra ogółu, nie jednostki.

2 komentarze:

  1. "Im bardziej ktoś jest twardy, tym złamanie bardziej boli." dobre

    OdpowiedzUsuń
  2. odrabiacie prace domowe z polskiego? Szacuneczek ;D

    OdpowiedzUsuń