3.07.2012

Bez animuszu

Nie mam chęci i ochoty. Zamiast uczyć się matmy i fizyki na poprawkę w sierpniu wolałbym chodzić na imprezy całonocne i pić na umór. Zamiast czytać "Lalkę", "Nad Niemnem" i "Chłopów" wolę sagę "Wiedźmina", "Rękę mistrza" Kinga i wiele opowiadań Agathy Christie. Nie mam pieniędzy na prezenty dla paru ludzi z różnych okazji. Nie wiem jak się obciąć. Boję się wyjazdu do Niemiec, boję się, że mnie ludzie tam nie polubią, że będę sprawiał problemy i trudności. Boję się egzaminu na prawo jazdy. Nie lubię braku czasu na wszystko. Nie lubię jak ktoś wymaga ode mnie więcej, niż mogę dać. Nie lubię egoizmu . Nie lubię traktowania mnie jakbym miał niewyczerpane pokłady czasu i energii. Nie lubię swojego ciała. Nie lubię swojej siostry. Lubię natomiast "Grę o tron", ten serial jest niewiarygodny, szczególnie aktorzy grający Cersei i Joffrey'a. Chcę aby było już po egzaminie, chcę już nie myśleć o niczym prócz wakacji. Chcę żyć.

18.06.2012

Grrr, Wrrr i inne takie

Już nie wytrzymuję prychicznie. Chcę już końca tej szkoły, i wszystkiego co z nią związane. Mam dosyć już latania za nauczycielami, którzy mnie zlewają a potem się dowiaduję, że powinienem jeszcze bardziej za nimi latać. Mam dosyć tego, że wmawiają mi, że miałem szansę poprawy, żeby tylko dać mi do zrozumienia, że jestem głupi, bo i tak bym nic nie zdziałał. Nienawidzę tego, że nikt nie zauważa moich starań i chęci. Po wyżej uszu mam gnojenia psychicznego przez nauczycieli i nie tylko. Nie lubię tego, że w parę osób w klasie do których mam pozytywny stosunek zaczyna mnie traktować jak pariasa. Nienawidzę tego, że kiedy niektórzy z klasy chcą ode mnie pomocy mogą na mnie zwykle liczyć, a sami kiedy ja jej potrzebuję nic w tym kierunku nie robią. Nieznoszę pewnej osoby za to, że akurat teraz jej się przypomniało, że jestem, kiedy ja nie chcę, żeby ta osoba jeszcze była. Jestem zły na siebie, że nie pracowałem wystarczająco dużo, żeby mieć spokojne wakacje. Także za to, że zajmowałem czas paru osobom, żeby mi wytłumaczyły lekcje, a i tak ze sprawdzianów dostawałem jedynki. Mam do siebie żal, że nie zagadałem do mojej miłości życia, bo teraz nie mogę jej znaleźć. No dobra, dałem upust swoim niepohamowanym emocjom, teraz mogę iść się uczyć geografii. Dziękuję, dobranoc.

10.06.2012

Arkona i inne słowiańskie

Jak pewnie wiecie, albo i nie na weekend byłem w Drohiczynie na zlocie wojowników Słowian, Wikingów i Bałtów. Tej wycieczki nie zapomnę do końca mego żywota. Więc w skrócie przybliżę wam co się tam działo. Pierwszy dzień był totalną katastrofą! Przed samym wyjazdem rodzice się denerwowali o byle co. Atmosfera była bardzo napięta. Wkurzało mnie także to, że zatrzymywali się na papierosa co pół godziny! Ja wytrzymałem całą drogę :) Kiedy dojechaliśmy i rozpakowaliśmy się w noclegu było jeszcze gorzej. Ja, jako oficjalny podziwiacz widoków chciałem się przejść i porobić zdjęcia, ale jako że nie lubię wędrować tempem grupy, chciałem się przejść sam. Przeszedłem ze 20 metrów, po czym słyszę wołanie mamy... Okazało się, że tacie się nie podoba, że chodzę sam a mama nie chce awantur. Odpowiedziałem, że mi sie nie podoba chodzenie grupą, szczególnie z nimi. Postawiłem sprawę jasno - chodzę tam, gdzie chcę. Poszedłem nad rzekę, podziwiać piękno przyrody, a potem na zlot. Piękne, historyczne stroje wojów i kobiet, paręnaście namiotów, ale ogólnie ludzi było mało. Chciałem porobić zdjęcia, lecz głupio mi było podchodzić do ludzi, którzy kulturalnie sobie rozmawiają. Także zdjęcia robiłem głównie sceneriom, a przebierańców pozostawiłem w spokoju. Potem poszedłem coś zjeść, dosiadłem się do rodziców i wspólnie pomaszerowaliśmy do tymczasowego domku. W noclegu mieliśmy jeden wspólny pokój, który sąsiadował z innym, w którym mieszkała dwójka dorosłych z małym bachorkiem. Bachorek po nocach raczej spać nie lubił, a raczej wolał płakać w niebogłosy. Więc o szybkim zaśnięciu mogłem tylko pomarzyć. Rano następnego dnia też lepiej nie było. Zachciało mi się palić, więc włożyłem taty (który był w łazience) sandały i wyszedłem. Chwilę później dowiedziałem się, że jestem chamski i ja mu zabieram te rzeczy specjalnie, żeby go zdenerwować. Nie wytrzymałem i wyszedłem. Poszedłem do sklepu, a kiedy wróciłem rodziców ani siostry nie było. Na zlot poszedłem około 16.30. Porobiłem zdjęć parę, filmów trochę i spotkałem Maszę, wokalistkę Arkony, myślałem, że się rozpłynę :D Gdy zaczął grać zespół Litvintroll poszedłem pod scenę. Okazało się, że członkowie zespołu mieszkają w tym samym noclegu! (Basista nam zajrzał przez pomyłkę do pokoju, a gitarzysta mnie wystraszył wychodząc z łazienki w samych majtkach). Na tym koncercie spotkałem swoją Miłość Życia! I wiem też, że to uczucie zostało odwzajemnione, choćby w małej części. Po Litvintrollu zagrała Arkona, na którą czekałem. Tego co tam się działo nie dało się wyrazić słowami. Zajebista energia zarówno na scenie, jak i pod nią. Nieziemskie pogo, ludzie wspaniali. Po prostu mega. "Stenka na stenku" - ściana śmierci, "Yarilo" - jeszcze większe pogo, "Slavsia Rus'" - całą piosenkę śpiewałem (to jest jedyna piosenka, której znam cały tekst). Po koncercie kupiłem płytę i poszedłem po zdjęcie z Mashą i autograf. Dostałem oba + przytulaniec :) Niestety straciłem wtedy z oczu swoją Miłość Życia :( Po koncercie poszedłem na ognisko w nadziei, że ją znajdę - nic z tego. Następnego dnia rano poszedłem na festiwal dalej szukać, byłem wszędzie - nadal nic. Wtedy dostałem telefon od mamy, że jedziemy do domu. Ot taka krótka historia o kłótniach, świetnej zabawie i zgubionej miłości. Mam nadzieję, że wasz weekend był również niesamowity :) Aha i z tą miłością to takie ironiczne wyolbrzymienie :P Co prawda przykro mi, że prawdopodobnie nigdy się nie spotkamy, ale miłością tego nazwać nie można :P No to się rozpisałem :D

6.06.2012

Guerilla Laments

Nie wytrzymuję w tym mieście. Dlatego jadę na weekend do Drohiczyna nad Bugiem na VII Zlot Słowian, Bałtów i Wikingów. Będzie tam grała m.in. Arkona (ta z Rosji) na co będę czekał. Poza tym odległość od Tomaszowa i co najważniejsze... BRAK INTERNETU! Zero powiadomień, niechcianych rozmów (tych złych) itp. Oczywiście mam telefon i jakbym był bardzo niezbędny to mój numer chyba każdy ma :) Z wycieczek i podróży to mam jechać w piątek do Piotrkowa rano na zakupy. Nie wiem, na prawdę nie wiem czy powinienem. Jest taka sytuacja, w której tańczę na krawędzi przepaści. I jeszcze czeka mnie bardzo daleka podróż, ale o tym kiedy indziej. Jutro mam zanieść Lechowi skrzypki, żeby mi progi zrobił. Nauczę się i będę nakurwiał folk metal, a co. Muszę się spotkać w końcu z Jaśką poopowiadać sobie, nażreć się lodów czekoladowych i jakiś szopping, nie? :) Jeszcze Aga, z którą umawiałem się niewiem jak dawno temu, ale ten mój opóźniony zapłon powoduje, że jednak nici z tego wychodzą. Spotkamy się Aga i to jeszcze w tym roku szkolnym :D No i ostatnia rzecz: szukam płyty do kupienia w Polsce, płyty zespołu Diablo Swing Orchestra, a płyta na nazwę "Pandora's Piñata". Jakby wam gdzieś mignęła przed oczami to dajcie znać.

31.05.2012

Widmo

Bije ode mnie przeraźliwy chłód. Inni ludzie się mnie boją, przerażam ich znów. Żywię się swymi marzeniami przechadzając się aleją snów. Śmierć dla mnie jest ostoją. Znów czuję piekielny głód. Tańczę sam w księżyca blasku na cmentarzu przy dzikich krzewach; rosną nieopodal lasku. Epitafia cicho śpiewam. Rzewnie łzami się zalewam, kiedy odejść mam o brzasku.
Nie mam weny do pisania... Blog chyba niedługo umrze śmiercią naturalną.

2.05.2012

Weekend majowy jest całkiem udany. W sobotę byłem na 18 kuzynki, jej chłopaka i ich przyjaciółki. Wczoraj widziałem się z Patrycją i Kasią. Nachodziliśmy się po Tomaszowie niemiłosiernie i wymęczyłem się jak cholera, ale było warto. Dziś wbijam do Raffci razem z Jaśką, a jutro do mnie wbija Lidka, Martyna, Justyna i prawdopodobnie Agata. W piątek jeśli będzie jakieś ognisko to też tam będę. A z tych mniej przyjemnych rzeczy to muszę się nauczyć na matematykę, geografię, chemię i przeczytać "Ludzi bezdomnych". Muszę też ogarnąć w pokoju. Przestałem wierzyć w baśnie, nie znam już bajek. Święty Mikołaj, który co noc mnie odwiedzał teraz zdjął sztuczną brodę i obżera się w McDonald's, kłócąć się o sprawy polityczne. Nie przyjdzie do mnie więcej. Na wszelki wypadek zamuruję komin...