12.02.2013

Fortepian

Tak daleko, chociaż tak blisko. Ucichła niebrzmiąca melodia nocy, choć we mnie jeszcze gra muzyka. Chciałbym ją zagrać, odtworzyć wszystko, ale na to już za późno. Cóż, że mógł być z tego koncert? Nie jestem kompozytorem i nie potrafię tworzyć. Palce już drgały nad klawiaturą. Droczyły się z nią jak z dzieckiem, któremu pokazuje się cukierka i go zabiera. Zbliżały się by grać, po czym znikały. Złośliwość? Może trochę. Zabawa? Zdecydowanie. Tak więc bawiłem się fortepianem. Nie grałem na nim, ale się ustawiałem do gry. Rozłożyłem nuty, rozluźniłem nadgarstki [tak jak kazała K.T.!; przyp. autora], ustawiłem się odpowiednio, ale nie grałem. Czy żałuję? Tak, mogłem przecież skomponować coś wielkiego. Czy było warto? Tak, chociaż raz w życiu poczułem się jak kompozytor.



PS. Zapomniałem napisać, że zgubiłem obrączkę. Tak mi jej szkoda :(

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mogłeś skomponować coś wielkiego, to czemu ręce nie OSIADŁY na klawiaturze i nie próbowały grac? :D


    Przeżywasz tę obrączkę, jakbyś zgubił horkruksa xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo w obrączce była złodziejska część mojej duszy :C

    OdpowiedzUsuń
  4. nie odpowiedziałeś na pytanie!

    OdpowiedzUsuń