Czule tulą swoje dzieci obiema rękami
Jedną głaszczą, drugą karcą swymi klątwami
Potok słów z cudownych wierszy zalewają kłamstw deszczami
Oni są między nami
Cudowne oblicze jest tylko maską
Ich boski dotyk - bolesną drzazgą
Na nocne sklepienie czarne słońce wschodzi
Martwy bóg się narodził
Wasz jadowity szept echo szczerych fraz przebija
Wbija się we mnie, po cichu zabija
Tli się we mnie ogień mojej nienawiści
Wasz sen się ziścił
Cudowne oblicze jest tylko maską
Ich boski dotyk - bolesną drzazgą
Na nocne sklepienie czarne słońce wschodzi
Martwy bóg się narodził
Dwie twarze mają i obiema żyją
Na przemian prawda z kłamstwem znów się mija
Gesty i słowa różne tak od myśli
Ogień nienawiści
Cudowne oblicze jest tylko maską
Ich boski dotyk - bolesną drzazgą
Na nocne sklepienie czarne słońce wschodzi
Martwy bóg się narodził
Martwy bóg się narodził.
zazwyczaj nie rozumiem o czym piszesz, ciężko mi interpretować, ale lubię ta Twoją poezję ^^
OdpowiedzUsuń