Siedzę w ciemnych ziemi zakamarkach
Znikąd światło nie dociera
Ból nieistnienia
Siła w mej bezmocy
Ciało - marny proch
Ja - nikły cień
Przekleństwo memu cierpieniu
Dusza chce się wydostać
Wrócić, doznać dawnych przyjemności
Lecz teraz one wszystkie
Takie bezsensowne
Niepotrzebne
Piękne
Bezpowrotne
Z oczu pustych łza się wydziera
Ucieka jakby w strachu
W strachu przed martwotą
Że i ją dopadnie
Po chwili spada
Wydaje dźwięk tak przenikliwy
Jak sama Śmierć
I jej echo głośne jak dzwon świątyni
Trwać będzie zawsze
Głęboko, głęboko
Na samym dnie
Wszystkich serc
Piękne, szczególnie fragment o łzie *.* I przeraźliwie smutne… Może to ta jesień? I pustka i wszystko co złe minie, kiedy przyjdzie wiosna... Wiosną wszystko wydaje się lepsze. :)
OdpowiedzUsuńta Twoja poezja, dlaczego nie interpretuję takiej na lekcjach polskiego? :C
OdpowiedzUsuńnoo jeśli myślisz o tym człowieku o którym Ci ostatnio tyle pisałam to tak. i parę innych osób też ma teorię podobną do mojej..
chcę jakieś wolne, stęskniłam się za Wami! ;(
a Maanam, no ostatnio mam fazę na twórczość Kory ;D