15.12.2012

Apokaliptycznie

Boże coś miłościwy, uchowaj!
Czyżem pokuty nie odprawił?
Czyżem nie płaszczył się jak robak?
Daj mi świadectwo swego miłosierdzia
I uchowaj.

Czemu patrzysz na naród mściwy
Ze spokojem stoika?
Łzy niewinne się przelewają,
By wymieszać się z krwistą rzeką.
Uchowaj.

Miserere Mei Deus
Nie dopuść do rzezi, która nastaje.
Nie pozwól, by szatańska pożoga
Dotknęła nas - pogan.
Uchowaj.

Czy to z prawa boskiego dochodzi do zbrodni
W dzień święty, który święcić należy?
Czy upadek był zaplanowany?
Czemu nasyłasz ciemność wieczną?

Daj mi miłosierdzie,
Bo wiesz żem grzesznik.
Świata szumowina
Co zarazę trzyma.
Lecz gdybym niósł światło
Lucypera miał bym miano.

Plugawe męty galaktyki,
Żałosny padół wszechświata
Tu ma swój kres.

Zaraza - dotknęła nas wszystkich
Pożerając od środka.
Głód - doprowadził ludzkość
Do krwawych rządz.
Wojna - toczy się od wieków.
Śmierć - kończy to wszystko.

Jeźdzcy apokalipsy nie nadejdą,
Oni zawsze byli i będą.
Bestia?
Czy dzieje nie pamiętają antychrystów?
Koniec nadchodzi.

Trąby wyją, świat ginie.
Sekundy dzielą nas od zagłady.
Panie, odwołaj armagedon,
Zatrzymaj ten koniec.

Czymże zawinił tak prosty człowiek,
Iż ma cierpieć za błędy róży Edenu?
Mater omnium jest jej imię.
Zakazane to jej słabość.
Ona pocałowała żmiję
I spostrzegła swą nagość.

Przebacz Ojcze.
Opatrz rany zepsutemu światu
I uchowaj.
Amen.

4.12.2012

Suma ilości twarzy.

Po pierwsze źle, po drugie dobrze. Dwie kłótnie, tylko że z jednej mi głupio a z drugiej się cieszę. Ta pierwsza dotyczy kogoś mi bliskiego i zbyt zależy mi na przyjaźni, żeby pozwolić kłótni to wszystko pogrzebać. Choć z drugiej strony gdybym nie czuł, że mam rację to bym się nie kłócił. Zobaczymy jak to będzie, nie chcę po raz drugi wyciągać ręki by w odpowiedzi dostać tylko akceptację przeprosin. Druga kłótnia, jeśli kłótnią to nazwać można... Hmm, może raczej przedstawienie swoich racji w bardzo stanowczy sposób. W każdym razie wywiązało się to dziś i jestem z tego dumny, ponieważ powiedziałem coś wprost. Nie łgałem, żeby później narzekać. Powiedziałem to co chciałem, powiedziałem szczerze i stanowczo. Mądra pani Ktosińska nazwała mnie odważnym. Nie było to odważne. Odważni jesteśmy wtedy, gdy stawiamy czoła czemuś co jest straszne. Ale o n a... Nie.. o n a nie była straszna, nie jest i nie będzie.

Chciałem jeszcze nadmienić, że świecę tym samym co mnie w oczy razi. Czyżby Gombrowicz miał rację? Czyżby przed pupą nie było w ogóle ucieczki? A przed gębą tylko w inną gębę?

Aha i przede mną trudny weekend. In czy out? Tego dowiemy się w następnym odcinku :)